Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon to dwusegmentowe kijki od hiszpańskiego producenta, które wezmę na tapet. Kijki to nieodłączny element mojego wyposażenia, zwłaszcza na długodystansowych imprezach dla piechurów. Bez tego ani rusz! Czy Hiszpanie robią dobre kijki? Zapraszam!
Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon – przeznaczenie
Po wielu latach chodzenia z kijkami Fizan Compact postanowiłem zaopatrzyć się w dodatkową parę kijków trekkingowych. Chciałem, aby nowy model różnił się pod względem zastosowanych rozwiązań od wysłużonych już Fizanów.
Z kijkami realizuję górskie trekkingi oraz zabieram je na długodystansowe imprezy dla piechurów, gdzie są nieocenionym wsparciem. Dzięki nim chodzę szybciej, odciążam stawy oraz mogę sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa na stromych zejściach.
Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon – budowa
Karbon? Już nazwa modelu zdradza, że coś jest na rzeczy! Materiał, z którego powstały opisywane kije trekkingowe w 66% składa się z włókien węglowych. Te uchodzą za bardzo wytrzymałe mechanicznie i stosuje się je, m.in. w „śmigłach” elektrowni wiatrowych, w sterach, czy żaglach jachtów, a także jako wzmocnienie kadłubów, czy skrzydeł w samolotach.
Jeżeli zatem szukacie kijków na lata, te wykonane z karbonu wydają się odpowiednie. Na pewno w przyszłości będę aktualizował ten wpis, raportując, jak włókna węglowe spisują się na górskich szlakach!
Kijki zaopatrzone są w zewnętrzny system blokowania w postaci plastykowych klamer. Co prawda nie jestem fanem stosowania tego materiału w tak newralgicznych miejscach, jednak już kilkukrotnie przekonałem się, że pozory mogą mylić. Tutaj, póki co (kilkadziesiąt „zamknięć” i „otwarć”) jest OK.
Model posiada rękojeść z miękkiej pianki EVA i to rozwiązanie uważam za jedyne słuszne, zwłaszcza podczas kilkunastogodzinnych trekkingów. Zastosowany materiał nie powoduje odcisków, czy podrażnień skóry.
Warto podkreślić, że jeden kijek waży 215 gramów. To dobra (red. niska) waga, co przekłada się na komfort użytkowania. Co prawda do moich ulubionych Fizanów Compact jeszcze trochę brakuje (red. 158 gramów jeden kijaszek), jednak patrząc obiektywnie, jest całkiem spoko.
Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon – użytkowanie
Moje pierwsze wrażenie było takie – kijki wyglądają OK, ale nie podobają mi się te plastykowe zaciski. Później górę wzięła ich funkcjonalność. O ile zawsze używałem kijków skręcanych, tak teraz miałem okazję poużywać sobie klamrowy system blokowania. Takie rozwiązanie sprawia, że dopasowywanie długości kijka do terenu jest jeszcze prostsze i szybsze.
Nie do końca wiem, czy to zasługa systemu blokowania, czy też włókien węglowych – kijek jest dość sztywny. Moje Fizany lubią „bananować” w miejscach łączeń poszczególnych segmentów. Tu wygląda to stabilniej. Ba! Dużo stabilniej.
Do tej pory kijki używałem głównie w Sudetach, realizując kilkadziesiąt górskich trekkingów w Karkonoszach, Górach Kaczawskich, Górach Suchych oraz w Górach Stołowych.
Testowałem z nimi trasę XI Maratonu Pieszego „Sudecka Żyleta” – to były dwa szybkie i momentami wymagające technicznie wypady! Chiruca Lhotse Carbon zabrałem także na trasę Maratonu Pieszego Wojcieszów, gdzie razem z Krzyśkiem prawie 42-kilometrową trasę przeszliśmy poniżej 7 godzin będąc w absolutnym czubie stawki.
Aktualizacja – po 8 miesiącach (maj 2023)
W kolejnych miesiącach użytkowania kijki działają bez zarzutów. Szczególnie obawiałem się o zaciski w systemie blokowania segmentów, ale tu też wszystko jest OK. Jakoś tak wyszło, że od pewnego czasu w góry zabieram już tylko opisywany model, kosztem wysłużonych Fizanów Compact.
Kijki wspierały mnie na kolejnych imprezach dla piechurów – Górska Kamiennogórska (60 km), Zimowa Wyrypa Gór Suchych (30 km), Maraton Wojcieszów (40 km) i Łużycka Pięćdziesiątka (50 km). Znaczy – mocno je przeciorałem po górach, a te nic. Szczerze polecam! 🙂
Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon – podsumowanie
Kijki są proste w obsłudze, lekkie i sztywne. Zastosowanie włókien węglowych, pianki EVA na rękojeści oraz zewnętrznego systemu blokowania w dużym stopniu podnoszą ich jakość. To dopiero początek naszej wspólnej przygody, która mam nadzieję – podobnie jak w przypadku moich wysłużonych Fiznaów Compact – potrwa dobrych kilka lat. Od teraz stosuję te dwa modele zamiennie.
Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon – gdzie kupić?
Opisywane kijki kupuje się na sztuki i koszt jednego to około 250 złotych (red. aktualnie w promocji 199 złotych). Czy to dużo, czy mało? Ciężko powiedzieć, bo na rynku znajdziemy zarówno sporo modeli po 500- i 600-złotych, jak i takich do 100-, czy 200-złotych. Większość z tych tańszych modeli to jednak konstrukcje aluminiowe, czyli teoretycznie słabsze niż testowane przeze mnie kijki karbonowe.
Kijki można kupić w oficjalnym polskim sklepie producenta – sklepchiruca.pl. Z kodem rabatowym „gorskiewyrypy” otrzymacie 10% zniżki. Kod będzie ważny do końca roku (red. żywotność kodu została przedłużona!). Uwzględniając obecną promocję w sklepie oraz rabat od nas, za parę kijków zapłacicie 358 złotych zamiast niespełna 500.
#barter
Co możesz jeszcze zrobić?
Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Przez ostatnią dekadę przeszedł w górach ponad 20 000 km. Twórca projektu Górskie Wyrypy. Od 2013 roku promuje imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie kilkadziesiąt startów w takich wydarzeniach. Sudety to jego mała ojczyzna. Je też lubi promować.