IV Zimowa Wyrypa Gór Suchych odbyła się w sobotę 25 lutego 2023 roku. Tym razem bazą wydarzenia było niewielkie, acz jakże urocze Sokołowsko. Uczestnicy mieli do pokonania niespełna 30-kilometrową trasę, na której znalazły się takie szczyty, jak. m.in. Bukowiec, Jeleniec, Suchawa, czy Ruprechticki Szpiczak. Zapraszam na krótką relację!
Szybki przegląd
Kiedy: 25.02.2023 r.
Gdzie: Sokołowsko, Góry Suche
Dystans: ~28 km
Limit czasowy: 10 h
Uzyskany czas: 5:20 brutto, 5:09 netto
W tym roku wydarzenie odbyło się nieco później, niż miało to miejsce w poprzednich latach. Ze względu na trudne warunki i zakaz wstępu do lasu, organizatorzy przesunęli imprezę z 4 na 25 lutego. Warto dodać, że termin rajdu zbiegł się z powrotem zimy w te okolice – temperatura powietrza wyraźnie spadła i od rana padał śnieg.
Już od wczesnych godzin w Sokołowsku można było zauważyć wzmożony ruch. Uczestników przybywało z każdą minutą i w pewnym momencie można było mieć wrażenie, że miasteczko zaraz pęknie w szwach! Całe szczęście w końcu nadeszła godzina „zero”, czyli dziewiąta rano. START!
IV Zimowa Wyrypa Gór Suchych dosłownie chwilę „pokręciła się” po centrum Sokołowska, aby przy pierwszej lepszej okazji zrobić skok w bok na pole i do lasu. Początkowy asfaltowy odcinek był świetną okazją, aby przesunąć się na czoło kolumny. Zbliżaliśmy się bowiem do nie lada podejścia!
To może Cię zainteresować: XII „Sudecka Żyleta” – podsumowanie, statystyki,
Wejście czerwonym szlakiem na Bukowiec było wystarczająco strome, aby rozciągnąć stawkę niczym gumkę od majtek. W takich momentach najlepiej być z przodu. Zwłaszcza w zimowych warunkach, kiedy wymijanie jest utrudnione i można utknąć między uczestnikami idącymi znacznie wolniejszym tempem.
Po sprawnym sforsowaniu podejścia i przejściu trawersu zboczami Bukowca, w godzinę od startu byliśmy już pod „Andrzejówką”. W okolicach schroniska wiał mocniejszy wiatr, a deszcz ze śniegiem padały ewidentnie poziomo, co było dobrym pretekstem, by jak najszybciej schować się w lesie.
W dalszym przebiegu trasa przeprowadziła nas przez Turzynę i Jeleniec do Sklanej Bramy, gdzie zrobiliśmy mocny nawrót o 180 stopni i ruszyliśmy w kierunku Trzech Strug. Na tym odcinku trasy bardzo wielu uczestników postanowiło zbiegać i choć pokusa była spora, ja pozostałem przy maszerowanku.
Przy Trzech Strugach znajdował się pierwszy i jedyny punkt kontrolny na trasie. Na uczestników czekały gorące napoje – kawa, herbata, wino oraz przekąski. To był dopiero 12 kilometr, zatem zgodnie uznaliśmy z Krzyśkiem, że nie ma co biesiadować i po dwóch-trzech minutach postoju ruszyliśmy w dalszą drogę.
Po wdrapaniu się na pas graniczny czekał na nas mały -jak to mówi Robert- rollercoaster, czyli odcinek, gdzie „góra” i „dół” przeplatają się w najlepsze. To właśnie tam postanowiłem nieco podkręcić tempo, wdrapując się kolejno na Słodną, Javorovy vrch, Siroky vrch i Ruprechticki Szpiczak.
I choć oczyma wyobraźni na zejściu ze Szpiczaka widziałem jednolitą taflę lodu, tak w rzeczywistości szlak okazał się tylko kapkę wyślizgany. Boczkiem, boczkiem i byłem na dole. Pozostało tylko krótkie, ale intensywne podejście na Suchawę. Dalej było już prawie cały czas w dół.
Przed Sokołowiem warto odnotować jeszcze upierdliwe zejście z ruin zamku Radosno, które uraczyło nas mieszanką śniegu, lodu, kamieni, błota i liści. I, mimo że łatwo było sobie tam wykręcić kopyta, to mnie to urozmaicenie na trasie mocno ucieszyło. Nadprogramowe atrakcje zawsze mile widziane!
Na mecie zameldowałem się chwilę po godzinie 14 z czasem około 5:20, choć muszę przyznać, że w międzyczasie wcale nie patrzyłem na zegarek i nie nakręcałem się na żaden wynik. Kiedy poczułem, że mogę iść szybciej, to poszedłem. A kiedy można było zbiegać, to nie zbiegałem.
Zobacz też: Kalendarz górskich imprez długodystansowych 2023
IV Zimowa Wyrypa Gór Suchych to była dobra impreza na rozruch. Tegoroczna trasa w moim odczuciu była łatwiejsza niż rok temu, kiedy robiliśmy pętlę z i do Mieroszowa. W trakcie wydarzenia można było zauważyć sporą determinację wśród wielu uczestników, która objawiała się notorycznym podbieganiem – nawet wśród uczestników wędrujących w wysokich butach i z dużymi plecakami.
Organizacyjnie impreza pozostała na swoim dobrym poziomie, jednak aby być rzetelnym, trzeba przyznać, że tym razem rajd został przeprowadzony ze znacznie mniejszym rozmachem. Na punkcie kontrolnym tym razem nie było zupy (red. ale na mecie była pyszna grochówka) i drożdżówek, a na mecie zabrakło certyfikatów. Dla mnie nie ma to większego znaczenia, bo i tak było fajnie. No i te ręcznie malowane medale od Oschia Art – petarda!
A jeżeli chcielibyście jeszcze trochę poczytać, to tu znajdziecie wpisy z kategorii długi dystans, a tutaj macie kilka poradników i testów sprzętu.
Zobacz też: Kije trekkingowe Chiruca Lhotse Carbon. Czy Hiszpanie robią dobre kijki?
Co możesz jeszcze zrobić?
Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Przez ostatnią dekadę przeszedł w górach ponad 20 000 km. Twórca projektu Górskie Wyrypy. Od 2013 roku promuje imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie kilkadziesiąt startów w takich wydarzeniach. Sudety to jego mała ojczyzna. Je też lubi promować.