XIX Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej odbyło się w dniach 16-18 września 2022 roku. Tegoroczna edycja memoriału po raz kolejny dowiodła, że „Kotlina” bywa kapryśna. W zmiennych warunkach 469 uczestników miało do pokonania około 140-kilometrową trasę, co samo w sobie dla wielu wydaje się jakimś kosmosem. Zapraszam na relację z trasy!

Kiedy: 16-18.09.2022 r.
Arena: Szklarska Poręba, Karkonosze, Rudawy Janowickie, Góry Kaczawskie, Góry Izerskie
Dystans: 137 km (ponoć 😉 )
Limit czasowy: 48 godzin
Podejść: 5119 m zmierzonych
Uzyskany czas: 30:51 brutto; 27:24 netto

Dlaczego? Bo trzeba stawiać sobie jakieś cele, a samo dotarcie do mety po prostu nie stanowi już dla mnie większego wyzwania. Co należy podkreślić, to wymarzony przeze mnie czas chciałem uzyskać bez biegania i podbiegania – 100 % marszu.
Start
Na starcie jak to na starcie. Sporo zamieszania i endorfin w powietrzu. Jeden wielki kocioł emocji, w którym stoicki spokój starych wyjadaczy miesza się z niepokojem i niemal nieprzyzwoitym podnieceniem debiutantów. Dużo energii! Gdyby podłączyć do nas – zebranych tam tłumnie uczestników – żarówkę, ta świeciłaby bardzo długo i bardzo mocnym światłem (…)

Karkonosze mieliśmy „zrobić” szybko, ale wyszło jeszcze szybciej, niż chcieliśmy. Pierwszy odcinek trasy to ważne otwarcie, gdzie dość szybko można zweryfikować swoją dyspozycję dnia. Na wysokości Szrenicy, to znaczy już na grzbiecie, byliśmy niespełna godzinę po starcie. Noga podaje!



Jeszcze nigdy nie wchodziliśmy w Rudawy Janowickie tak wcześnie. Korzystając z dziennego światła, mocno zbliżyliśmy się do Koni Apokalipsy. Rudawy były w tym roku w całości mokre, ale jednocześnie dość ciepłe. Przytulnie jak w domu. No… prawie.
Dość sprawnie przeszliśmy przez Skalnik i Wołek i równie płynnie przez ruiny zamku Bolczów dotarliśmy do Doliny Janówki. Ta wyprowadziła nas wprost na Punkt Żywieniowy. Czas od startu 10:25.

Góry Kaczawskie
Jak co roku w Góry Kaczawskie wkroczyliśmy z zadyszką. Wszystko za sprawą Makaronowej Góry (red. Różanka), na którą podchodzi się krótko, ale intensywnie. W Radomierzu zostaliśmy przywitani gorącą herbatką, którą przez całą noc dla uczestników parzą mieszkańcy jednego z domostw. To już stało się tradycją, ale jakże piękną. Dziękujemy!
To może Cię zainteresować: III Rajd Kotliny Turoszowskiej. Relacja z trasy
Po pokonaniu fantastycznego asfaltu Radomierz – Komarno po raz kolejny wgryźliśmy się w Góry Kaczawskie. Chwilę zabawiliśmy na PK poniżej Przełęczy Komarnickiej, gdzie przez około pięć minut rozsiedliśmy się na leżaczkach niczym królowie.
Na kolejnych kilometrach w sumie nic ciekawego się nie działo. Od ostatniego PK dołączył do nas jeszcze jeden uczestnik i tak we trójkę zdeptaliśmy Łysą Górę i ruszyliśmy na podbój Okola. Tempo rewelacja! Przed atakiem szczytowym zrobiliśmy jeszcze krótki postój na kolejnym PK. Artur zaklinał ogień, ja masowałem stopy, co tu dużo opowiadać. 16 godzin na trasie. Panowie Wolo, punkt jak zwykle na wysokim poziomie!



Góry Izerskie
Próbując ratować sytuację, na Lotosie wciągnęliśmy po „papierowym” hot-dogu, byle by coś ciepłego wleciało na bęben. NIECO pokrzepieni ruszyliśmy do Goduszyna i dalej przez Komorzycę do Wojcieszyc. Tam rozpoczęliśmy nieco irytującą grę w pałatkę. Pałatki na plecy, kilometr dalej ich ściąganie. Kilometr dalej pałatki na plecy i tak przez Bobrowe Skały do PK w Górzyńcu. Nasza wędrówka trwał już blisko 25 godzin.


Karkonosze
Po około 130 kilometrach marszu wróciliśmy na „stare śmieci”, czyli w pasmo, gdzie dzień wcześniej rozpoczęła się przygoda. Ściągnęliśmy pałatki i trochę obejściem szlaku, trochę już za zielonymi znakami osiągnęliśmy Owcze Skały.
Dalej przez totalnie rozdupcone kładki (który to już rok z rzędu?) przebrnęliśmy przez bagno do starego toru saneczkowego, który mimo wody w tym roku nie dał się jakoś szczególnie we znaki. Zaczęło padać, założyliśmy pałatki. Do pokonania został tylko zdezelowany fragment szlaku przy Kamieńczyku, gdzie na sam koniec łatwo wykręcić płetwy. Przestało padać. Ściągnęliśmy pałatki. Meta.

XIX Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej do łatwych nie należało, jednak nie była to też najtrudniejsza edycja tego memoriału, w jakiej przyszło mi brać udział. Największym utrudnieniem na trasie był deszcz i niska temperatura, które w połączeniu skutecznie obniżały morale uczestników.

Zobacz też: 51. Lužická Padesátka – relacja. Było zbyt pięknie, by iść! No i padł rekord!
Finalnie czas 30:51 na blisko 140-kilometrowej trasie jest OK. Patrząc jednak na niewielkie tempo „urywania” życiówki (2021: 31:20, 2020: 31:43, 2019: 33:07) oraz na fakt, jak fizycznie byłem przygotowany w tym roku, powoli zaczyna brakować mi pomysłów – co mogę zrobić lepiej, aby złamać 30 godzin? Macie jakieś pomysły? 😛
Na koniec WIELKIE GRATULACJE dla wszystkich uczestników, którzy próbowali poskromić XIX Przejście Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej. Ja ostatnio świruję z tymi rekordami, ale kiedyś sam przechodziłem trasę niewiele poniżej limitu czasowego i jedno wiem na pewno – tak naprawdę nie liczy się czas próby, tylko jej podjęcie. Siła piechurom!

Co możesz jeszcze zrobić?

Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Co roku przemierza ponad 2000 km po górach, głównie Sudetach, które uważa za swoją małą ojczyznę. Twórca projektu Górskie Wyrypy, współorganizator górskich maratonów, górski przewodnik. Od 2013 roku promuje i wspiera imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie ponad 30 startów w takich wydarzeniach.
Hej, widziałem Cię na punkcie w Janowicach, „Znam” Cię tylko z netu i pomyślałem, ż to chyba nie Ty więc nie zagadałem. Ja też co roku staram się urwać choć trochę z czasu przejścia. Z mojej strony dwie rady na zejście poniżej 30h: skróć czas i zmniejsz ilość postojów i w dogodnych momentach trochę się przebiegnij. Na takim dystansie to czy będziesz odpoczywał na punkcie 15 czy 30 minut nie poprawi Twojej regeneracji (a czasami nawet zaszkodzi bo się wychłodzisz) a w łącznym czasie zobaczysz efekt. Powodzenia!
Czołem! Dzięki za komentarz 🙂 Prawda jest taka, że my na Kotlinie wcale tak dużo nie odpoczywamy i nie robimy zbędnych przerw. Najdłuższy postój mamy co roku na Okraju (20-30 minut), gdzie jemy dwudaniowy obiad. W tym roku żurek wleciał szybko, a na pierogi czekaliśmy z 15 minut i było to zmarnowane 15 minut. Łącznie na trasie mieliśmy jeszcze 4-5 przerw po 5-10 minut (np. PŻ, sklep, stacja Lotos, PK Górzyniec). Wydaje mi się, że kluczem są „niekontrolowane” przerwy, np. 10 razy zakładanie i ściąganie pałatki = np. 20 minut, 10 razy siku w krzaczki = 10 minut, 13 razy… Czytaj więcej »
Mi łączny czas postoju Garmin wylicza na 23 minuty ( w tym 7 min w Janowicach na makaronie). Więc masz z czego urywać. Powodzenia za rok
Wow! To ja nie wiem, jak Ty to zrobiłeś :O Widocznie muszę narzucić sobie większy reżim na trasie i o końcowym wyniku myśleć już od samego początku, a nie jak mam to w zwyczaju gdzieś za połową dystansu lub po 100 km. Dzięki za wskazówki 🙂 Z górskim pozdrowieniem!