Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej do najłatwiejszych nie należy. Już sam dystans wynoszący około 140 kilometrów budzi pewien respekt. A to tylko jedna z wielu trudności, jakie czekają na uczestników! Zapraszamy do lektury!
Dystans dystansem, jednak gdy dodamy do niego sumę przewyższeń, zmienność terenu, marsz pod osłoną nocy, tylko jeden bufet na trasie, słabe rozproszenie lokali gastro, brak znakowania trasy, czy często niekorzystne warunki atmosferyczne… otrzymamy naprawdę niezły orzech do zgryzienia!
I musicie uwierzyć mi na słowo – wymieniłem tylko kilka pierwszych z brzegu aspektów, składających się na trudność „Przejścia”. Myślę, że po 12 latach udziału w memoriale rok po roku, już trochę poznałem wielką pętlę.
W tym tekście przeprowadzę Was krok po kroku od startu do mety. Krótko scharakteryzuję odcinki trasy w poszczególnych pasmach górskich. Wymienię też odcinki poza szlakowe, gdzie co roku gubi się wielu uczestników. Będzie też o punktach gastro i… wielu innych rzeczach. Zaczynajmy!
Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – część pierwsza: ogólna charakterystyka
Karkonosze
Pierwsze i od razu najwyższe pasmo górskie na trasie memoriału. Chwilę po starcie rozpoczyna się długie i miejscami sztywne podejście, które rozciąga stawkę niczym gumę od majtek. To tu każdy poznaje swoje miejsce w szeregu.
Po minięciu Szrenicy jest parę chwil na odsapnięcie – pomijając kilka delikatnych podejść, teren mocno się wypłaszcza. Warto zwrócić uwagę na zejście zboczem Wielkiego Szyszaka za Śnieżnymi Kotłami – szlak bywa ślizki, a sporo kamieni kołysze się pod stopą.
Kolejne bardziej konkretne podejście rozpoczyna się za Przełęczą Karkonoską. Krótko, ale intensywnie. Później nic szczególnego się nie dzieje, aż do trawersu Śnieżki. Im szybciej, tym lepiej. Później do pokonania jest jeszcze dość niewygodne zejście w kierunku Jelenki.
Odcinek do Przełęczy Okraj to raczej sielanka. Tak samo ostatnie karkonoskie podrygi – do Przełęczy Kowarskiej przyjemnie i cały czas w dół.
Podsumowanie: Karkonosze to selekcja uczestników, rozciągnięcie i finalnie porwanie na małe grupki ludzkiego węża. To także kilka solidnych podejść oraz wymagających technicznie odcinków, gdzie trzeba uważać, jak stawiać stopę. To najbardziej kontuzjogenny odcinek trasy.
Dobra rada: Ten odcinek warto potraktować jako rozgrzewkę. Rozgrzejcie mięśnie, rozciągnijcie płuca i nie rwijcie tempa, tylko dlatego, że ktoś Was wyminął. Idźcie swoje, patrzcie pod nogi… i patrzcie na widoki. To najpiękniejszy odcinek całej trasy!
Tu warto pozbyć się nadmiaru emocji, strzepnąć z siebie nieco adrenaliny i poukładać wszystko w głowie. Tak, właśnie rozpoczęliście kilkudziesięciogodzinną wędrówkę, więc zamiast ścigać się z randomowymi uczestnikami, poświęćcie energię na nastrojenie psychiki.
Gastro po drodze:
- Schronisko PTTK „Na Hali Szrenickiej” – nie warto wchodzić, za wcześnie
- Schronisko PTTK „Odrodzenie” – to dopiero połowa Karkonoszy! – darmowa herbata po okazaniu numerka startowego
- Schronisko „Dom Śląski” – można wciągnąć jakąś szybką zupkę, jak głód zajrzy w oczy, ale może być turystyczna kolejka – darmowa herbata po okazaniu numerka startowego
- czeska bouda Jelenka – żarcie pyszne, jeśli lubisz czeską kuchnię
- Schronisko PTTK „Na Przełęczy Okraj” – jedzenie takie sobie, ale jak wcząchniesz żurek i pierogi to potrzyma parę godzin.
Rekomenduję zjeść w którejś z dwóch ostatnich miejscówek, bo głucha noc nadchodzi.
Nawigacja: bułka z masłem, wszystko znakowanymi szlakami, dużo uczestników w zasięgu wzroku, raczej nie ma się gdzie zakręcić.
Rudawy Janowickie
Za Przełęczą Kowarską krótkie podejście, potem delikatnie do góry i sporo prostego. Nieco ostrzej przez Konie Apokalipsy w kierunku Małej Ostrej. Chwilę później Skalnik. Za nim ochoczokręcącekostki zejście! Serio, można sobie zrobić krzywdę, szczególnie, jak jest mokro!
Dalej jeszcze kilka niespecjalnych podejść, m.in. na Wołek i można turlać się do Janowic Wielkich. Po drodze ruiny zamku Bolczów, trochę luźnego materiału na zejściu i asfalcik w Dolinie Janówki, który elegancko wyprowadzi na bufet w Janowicach.
Podsumowanie: Rudawy to -z przymrużeniem oka- jedno długie zejście, na które musisz poświęcić kilka godzin. Uważaj na zejściu za Skalnikiem. Jeśli przed Przejściem popadało, a w okolicy akurat wycinają sobie las, dodatkową atrakcją będzie trochę błota.
Dobra rada: Żeby nie było zbyt łatwo – idziesz po ciemku, robi się chłodno i najprawdopodobniej zaczynają doskwierać pierwsze dolegliwości. Delikatne otarcia, senność, głód, kupa – to te najczęstsze. Nie bagatelizuj i naprawiaj się na bieżąco!
Wiem, że pochyły teren kusi do szarzy… Siłą rzeczy można trochę przyśpieszyć, ale trzymaj emocje na wodzy. Na bufecie w Janowicach nie rozsiadaj się zbytnio, bo Ci dupa zmarznie. To biegun zimna na trasie!
Niestety od 2024 roku w Janowicach Wielkich nie skorzystamy już z „Delikatesów Mirek”. Sklep został zamknięty. Jako uczestnicy z całych serc dziękujemy za te wszystkie lata wsparcia. Chylimy czoła Panie Mirku!
W 2024 roku w Janowicach Wielkich będzie można skorzystać z gościny Głodomorek Pizzeria i Kebab. Lokal gastro specjalnie dla uczestników będzie otwarty w nocy z piątku na sobotę.
Gastro po drodze:
- bufet w Janowicach Wielkich – zazwyczaj miseczka zupy, którą należy się delektować, bo więcej punktów odżywczych nie będzie. Jest też herbata, ale trzeba mieć własny kubek, zazwyczaj
- Głodomorek Pizzeria i Kebab
Nawigacja: dalej po szlakach, ale ze względu na zmrok i pierwsze oznaki zmęczenia można się w kilku miejscach zakręcić. Np. kawałek za Przełęczą Kowarską w prawo. A na krzyżówce przed Wołkiem prosto. Stawka już poszarpana w kilku – kilkunastominutowych odstępach.
Góry Kaczawskie
Trzecie na trasie pasmo górskie wita dobrą dzidą na Różankę! Bez srogiej zadyszki się nie obejdzie. Dalej trochę lasem i trochę polem do Radomierza. Jeśli będziecie grzeczni, mieszkańcy poczęstują Was gorącą herbatką.
Dalszy fragment trasy potrafi zmulić. Asfaltem w asfalt i do asfaltu – właśnie streściłem dobrych kilka kilometrów wędrówki. W Komarnie podejście na rozległe pola, na których rosa ochoczo zmoczy Twoje skarpetki.
Przełęcz Komarnicka, okolice Przełęczy Widok i Łysa Góra – nic szczególnego, trochę ciemnego lasu, trochę mokrej łąki i krótkie intensywne podejście. Z Łysej Góry zejście stokiem narciarskim i dłuższe, często mokre podejście pod Okole i na Okole.
Zejście z Okola niewygodne, można wywinąć orła. Później znów lasy ciemne i mokre łąki i zejście do Chrośnicy. Dalej kilkanaście minut do góry, w dół, trochę do góry i jesteśmy na Górze Szybowcowej. Tu warto się trochę ponaprawiać. Tu warto popatrzeć na wylegujące się w oddali Karkonosze i Rudawy Janowickie – patrzcie, ile już przeszliście i pokrzepcie się tą myślą!
Z „Szyby” zejście do cywilizacji. Teraz wystarczy przejść przez rozciągnięty Jeżów Sudecki, nie zgubić się w okolicach owianego złą sławą wzniesienia Gapa (!) i zameldować się w pięknych okolicznościach Doliny Bobru przy „Perle Zachodu”.
Podsumowanie: Góry Kaczawskie mulą i moczą. Jest ciemno, a umysł lubi odlatywać do krainy snów. Trzecie pasmo na trasie dorzuca kilka podejść, jednak technicznie jest dość łatwo. No, poza rosą i karkołomnym zejściem z Okola.
Dobra rada: Jak masz jakieś patenty na walkę z sennością – uskuteczniaj. Jak nie masz – nabądź takowe. Zwróć też uwagę na kwestię zmiany skarpetek. Góry Kaczawskie lubią być mokre i może się okazać, że kilka minut po zmianie skarpetek te będą już przemoczone.
Gastro po drodze:
- Czasem chłopaki na PK pod Okolem mają jakąś przekąskę, jabłko, kawkę
- Restauracja Hexa na Górze Szybowcowej – świetnie karmią gospodynie! Polecam żurek mistrzów! Dla szybciej chodzących – lokal wcześnie rano może być jeszcze zamknięty
- Sklepy spożywcze w Jeżowie Sudeckim – w jednym z nich (po kilkuset metrach marszu wzdłuż drogi po prawej) mają drogą ale cucącą kawkę z ekspresu
- Perła Zachodu – nie wiem, o której otwierają, pewnie gdzieś przed 12. Swego czasu właścicielka zasugerowała, że „ocipiałem” jak chcieliśmy coś zjeść, albo chociaż skorzystać z baru koło godz. 9 rano. ŻENADA.
Nawigacja: w większości raczej prosta, ale na zmęczeniu i w ciemności lepiej uważnie śledzić znaki szlaków. Czasem uczestnicy plączą się na łąkach nad Komarnem – patrzcie na udeptaną w trawie ścieżkę przez tych, którzy szli przed Wami. Za Jeżowem Sudeckim (red. Gapa) nie ma bata, zawsze gubi się sporo osób. Warto zrobić sobie rekonesans, choćby palcem po mapie.
Góry Izerskie
Ponoć zaczynają się za Bobrem. Po krótkim podejściu trasa przecina szosę i mija chyba najpopularniejszą wśród piechurów stację paliw Lotos. Dla uczestników Przejścia kultowa miejscówka. Uwaga! Stacja już nie jest całodobowa. Dalej delikatne podejście i zejście do Goduszyna.
Za Goduszynem trawą do góry na Komorzycę. Drugi najcięższy nawigacyjnie odcinek Przejścia. Dotarcie do Wojcieszyc powinno zająć około godzinkę. Później przez rozległe pola na Zimną Przełęcz – raczej płasko i krótkie podejście na Bobrowe Skały. Zejście w kierunku Górzyńca – im niżej, tym bardziej wykręca nogi.
Standardowo za Górzyńcem długie podejście przez Zakręt Śmierci na Wysoki Kamień i dalej do dawnej kopalni „Stanisław”. W 2023 roku ze względu na jubileusz trasa prowadziła przez Rozdroże Izerskie aż do Sępiej Góry i nad Świeradów-Zdrój i z powrotem.
W 2024 roku wszystko wróciło do normy. Jeśli ktoś chadza na pamięć zielonym szlakiem z Jakuszyc przez Przedział, zwracam uwagę na fakt, że ten na przestrzeni lat wielokrotnie zmieniał przebieg. Ostatnim razem w 2023 roku.
Podsumowanie: Góry Izerskie zazwyczaj się dłużą. No bo to nie są te „właściwe” Izerki, w dużej mierze przedpole. Komorzyca jak co roku zbierze obfite żniwo w postaci zbłąkanych wędrowców. Od „Perły Zachodu” trochę mało ciekawy odcinek – lasy – pola -lasy -pola, jednak za Wojcieszycami otwiera się fajny widok na Karki.
Dobra rada: To przedostatnia prosta do mety. Ratuj się kto może! Na tym odcinku większość uczestników jest już mocno styrana. Przerwy już raczej krótkie, na jakąś szybką regenerację i naprawianie się. Im dłuższa przerwa, tym dłużej będziesz rozchadzać zesztywniałe nogi.
Gastro na trasie:
- stacja paliw Lotos w Goduszynie – gorące napoje, hot-dogi i tym podobne; w tym samym budynku jakaś azjatycka knajpa, nigdy nie byłem, nie wiem, czy to jeszcze hula
- W Goduszynie na PK trafiają się ciastka i coś ciepłego do picia
- W Górzyńcu na PK zdarzają się drożdżówki z piekarni z Piechowic.
Nawigacja: Ogólnie fifti-fifti, trochę jest poza szlakami. Jeśli chodzi o Komorzycę, jak kto ma możliwość – zróbcie sobie tam jeszcze rekon. Jeśli nie macie pewności jak iść, na PK w Goduszynie podłączcie się do kogoś, kto zna trasę. Ja nie wiem, jak to jest, ale co roku uczestnicy z wklepaną w zegarek trasą i tak się tam plączą.
Aha! Co roku organizatorzy zapowiadają na starcie, że będą dyskwalifikowali osoby, które zamiast przez Komorzycę idą poboczem krajowej 3-ki. I co roku część uczestników idzie poboczem 3-ki. Hmm…
Karkonosze
Na koniec creme de la creme! Wracamy w Karkonosze. Przechodzimy poboczem drogi w Jakuszycach i podpychamy się na owiany złą sławą Przedział. Po drodze łapiemy Owcze skały i… zerwanymi kładkami brodzimy w stronę starego toru saneczkowego nad Szklarską Porębą.
Ten dawny tor to jest kwintesencja. Wykroty, korzenie, kamienie, błoto, mokradła. Niby blisko mety, ale tam wystarczy jeden fałszywy ruch i można skończyć z połamaną lub skręconą kończyną. Zresztą, zobaczycie sami!
Docieramy do Wodospadu Kamieńczyka i schodzimy szlakiem w kierunku Szklarni. Pierwsza krzyżówka – w prawo. Chwilę później – w lewo. Krew w żyłach zaczyna buzować. Wspomnicie moje słowa, jak z każdym krokiem będą Wam mocniej biły serca!
Podsumowanie: Ten odcinek Was zbije, ale dla wielu po tylu godzinach marszu nie zrobi to już większej różnicy. Oby tylko nie padało zbyt długo, bo buty będzie wciągało. Serio.
Dobra rada: Wiecie co? Nie myślcie o tym odcinku zbyt wiele. Najważniejsze, żeby w ogóle tu dotrzeć. A później… jakoś to będzie!
Gastro na trasie:
- stacja paliw w Jakuszycach
- Restauracja w hotelu Biathlon
- Polana Jakuszycka – Dolnośląskie Centrum Sportu – nieco poza trasą, bufet turystyczny i restauracja
- punkt wsparcia uczestników pod Przedziałem – przekąski, napoje. Ciężko stwierdzić, kiedy się otwiera
Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – część druga: istotne informacje
Uff! Niby miało być krótko, a i tak wyszło trochę tego czytania. No, chyba że przewijaliście w dół. Poniżej kolejna dawka praktycznych informacji na temat PDKJ. W trosce o Wasze oczy tym razem będzie w punktach.
- Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej nie była, nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie znakowana
- Na trasie nawigujemy za pomocą specjalnej mapy, która znajduje się w pakiecie startowym i istniejącej sieci szlaków. Można też przyczepić się do kogoś, kto zna trasę na pamięć, ale warto spytać, czy ta osoba nie ma z tym problemu
- Co roku na trasie pojawiają się drobne poprawki – od kilkuset metrów do kilku kilometrów. Ma to związek ze zmianami przebiegu szlaku lub innymi sytuacjami
- Nawigowanie z zegarkiem. Można jak najbardziej, ale jako forma wsparcia. Wiele krążących w sieci tracków jest błędnych lub nieaktualnych (red. patrz punkt wyżej). Dochodzi do kuriozalnych sytuacji i łażenia po lesie bez sensu
- Jeśli już posiłkujecie się nawigacją w zegarku, upewnijcie się, że potraficie z niego korzystać. Praktycznie co roku mam sytuację, gdzie ktoś mi mówi, że w prawo, bo tak zegarek pokazuje. A trasa idzie dajmy na to prosto
- Na trasie znajdują się Punkty Kontrolne (PK). Oznaczone są na mapie. Na PK dyktujemy lub pokazujemy nasz numer startowy obsłudze
- Na wybranych PK dostępna jest woda, Można uzupełnić bukłak lub inny pojemnik. Brak kubków
- Warto zwrócić uwagę na spore rozproszenie miejsc, gdzie można coś zjeść lub uzupełnić prowiant i płyny. W Karkonoszach nie ma z tym problemu. W Janowicach Wielkich zamknięto sklep „Delikatesy u Mirka”. Sklepy w Jeżowie Sudeckim oraz stacja paliw Lotos w Goduszynie (już nie całodobowa!). Bufet na Wysokim Kamieniu i dopiero w Jakuszycach schodząc z trasy można zjeść coś w hotelu Biathlon lub DCS Polana Jakuszycka. Aha! I jeszcze przed Przedziałem jegomość się rozstawia z piwem i przekąskami, ale mi nigdy nie było dane na niego wpaść
- Na trasie sporo traw i czasem trochę kleszczy
Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – część trzecia: czas przejścia, godzina startu, limit czasowy
Limit czasowy na pokonanie trasy Przejścia (red. około 140 km) wynosi 48 godzin.
Start memoriału w piątek od 2023 roku przesunięto z godz. 12:00 na 10:00. Tym samym meta otwarta jest do godz. 10:00 w niedzielę.
Komentarze uczestników w mediach społecznościowych skłoniły mnie do tego, aby wykonać drobną analizę czasu przejścia. Wiele osób, które startują po raz pierwszy, pyta o orientacyjne czasy pokonania trasy. Niektórzy uczestnicy ochoczo rzucają – 23 godzin, 25 godzin, 27 godzin. Jak to jest z tymi czasami?
Od siebie dodam tylko tyle, że pierwszy raz brałem udział w Przejściu w 2012 roku i bez żadnego przygotowania, z pomyłkami w nawigacji, idąc typowo turystycznie (wysokie buty, duży plecak) i śpiąc na trasie około godzinę, próbę ukończyłem z czasem 44:55.
Myślę, że to istotna informacja dla wszystkich, którym nie udało się wypracować dobrej kondycji lub którzy totalnie przespali okres przygotowawczy do memoriału. Tak, da się! Będzie wolniej, będzie bardziej bolało, regeneracja będzie dłuższa… ale się da.
Od tamtej pory startowałem w memoriale co roku, choć jeszcze kilka lat zeszło, zanim postanowiłem sobie utrudnić zadanie. Każdego roku chciałem pokonywać trasę trochę szybciej i kiedyś chciałem złamać 30 godzin. Wszystko to bez podbiegania, 100% marszu.
Nie będę zanudzał – przewinę do 2022 roku, kiedy trasę pokonałem ze swoim dotychczas najlepszym rezultatem – 30:51. W tym 27:24 to był marsz, a pozostałe około 3,5 h przerwy (punkty kontrolne, punkt żywieniowy, popas w schronisku, siku, sklep, itd.).
Tym samy, uważam, że trasę można PRZEJŚĆ w 28-29 godzin, jednak trzeba mieć świetną kondycję i zminimalizować przerwy do absolutnego minimum. Mnie jak dotąd nie udało się złamać 30 h, mimo że rocznie robię w górach około 2000 – 2500 km, trasę znam na pamięć, mam całkiem odchudzony ekwipunek (plecak 10 l) i co roku meldowałem się na mecie w pierwszej 25-30 uczestników.
Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – część czwarta: spanie na trasie, przerwy
W swojej historii startów w memoriale zdarzyło mi się spać na trasie w dwóch lub trzech edycjach, kiedy mój udział miał bardziej turystyczny charakter. Uważam, że spanie w trakcie Przejścia nie jest dobrym rozwiązaniem dla każdego.
- Jakość snu w warunkach polowych pozostawia wiele do życzenia. Ja zawsze budziłem się bardziej „połamany” niż wypoczęty
- Podczas snu wychładzają się mięśnie. Wyruszając na trasę po drzemce, trzeba na nowo się rozchodzić
- Zbyt duże tempo zaraz po drzemce lub jakieś niespodziewane szarpnięcie przy niewystarczająco rozgrzanych mięśniach mogą prowadzić do kontuzji
- Brak snu na trasie = szybciej na mecie = szybsza regeneracja organizmu.
Mimo wszystko sporo osób, zwłaszcza tych pokonujących trasę zdecydowanie wolniejszym tempem, decyduje się na spanie po drodze. Taka forma odpoczynku może, ale nie musi w zadowalającym stopniu zregenerować organizm.
Jeżeli chodzi o przerwy – te powinny być dostosowane do naszego tempa i kondycji. Jeśli mamy parę w nogach nie ma się co rozczulać i lepiej robić przerwy rzadziej. Jeśli jednak idziemy turystycznie i siłą rzeczy potrzebujemy tych przerw – lepiej częściej i krótsze.
Zauważcie, że już same wymuszone postoje (PK, jedzenie, toaleta, uzupełnianie zapasów w sklepie, jakaś zmiana skarpetek, zakładanie pałatki, ściąganie pałatki) w 2022 roku pochłonęło mi aż niespełna 3,5 h!
I to przy raczej równym tempie (red. średnia 5,2 km/h na całej trasie), bez ani jednego postoju na odpoczynek w Karkonoszach (red. ale z jedzeniem na „Okraju”), czy Rudawach Janowickich.
I na sam koniec jeszcze jedno – pamiętajcie, że Przejście to taka impreza, którą trochę idzie się nogami, a trochę głową. Kiedy organizm zaniemoże, usiądźcie sobie na trawce w cieniu, ściągnijcie buty, zjedzcie jakiegoś ulubionego smakołyka. Zadzwońcie do żony, mamy, czy kumpla, chwilę pogadajcie… i dalej w trasę! Siła piechurom!
Można by tak jeszcze pisać i pisać, ale umówmy się tak – jeśli macie jakieś pytania, zostawcie je tu w komentarzach pod spodem. Zachęcam do polubienia profilu Górskich Wyryp na Facebooku oraz wspierania projektu na platformie Patronite 🙂
Trasa Przejścia Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej – część szósta: przydatne linki
- Strategia startu, czyli jak zaplanować udział w górskiej imprezie długodystansowej dla piechurów
- Peleryna przeciwdeszczowa, pałatka, ponczo – 100% wodoodporności podczas górskich aktywności
- Buty trailowe. Czy nadają się do górskich wędrówek?
- Plecak na imprezy dla piechurów – poradnik
Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Przez ostatnią dekadę przeszedł w górach ponad 20 000 km. Twórca projektu Górskie Wyrypy. Od 2013 roku promuje imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie kilkadziesiąt startów w takich wydarzeniach. Sudety to jego mała ojczyzna. Je też lubi promować.
Witam,
Bardzo fajny tekst na pewno przydatne informacje.
Pozdrawiam i do zobaczenia na trasie.