Mulhacen (3479 m) to najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii, zaliczany do ekskluzywnego grona Korony Europy. To także najwyższy szczyt całego Półwyspu Iberyjskiego. Położony w paśmie Sierra Nevada (hiszp. Górny Śnieżne) w Górach Betyckich, które wylegują się na absolutnym południu Europy Zachodniej. Jaka jest trasa na Mulhacen? Czy da się wejść i zejść w jeden dzień? Zapraszamy!
Kilka tras do wyboru
Na szczyt można dotrzeć na kilka sposobów, dobierając trasę pod własne preferencje. Dwiema najbardziej uczciwymi drogami wybieranymi przez górołazów będą szlaki dojściowe z Trevelez i z Capileiry.
Jest też jedna trasa na Mulhacen dla mniej wprawionych turystów – z Pradollano, gdzie sporą część podejścia można pokonać wyciągiem. Nasz wybór padł na Trevelez – najwyżej położoną w Hiszpanii miejscowość!
Plan
W przeddzień wędrówki srogie grzmoty odbijały się od szczytów pobliskich trzytysięczników. Wypracowaliśmy jednak z aurą kompromis i w piątek do południa mieliśmy korzystać z okienka pogodowego. Trasę podzieliliśmy na dwa etapy. Dopiero po dotarciu na wysokość około 2 800 metrów mieliśmy zadecydować, czy atak szczytowy ma w ogóle sens.
Trasa na Mulhacen z Trevelez – przebieg
Trevelez, początek szlaku żółtego (0,0 km; 1530 m n.p.m.) – schron La Campinuela (5,3 km; 2 393 m n.p.m.) – kamienny schron (mury) przy Siete Lagunas (8,2 km; 2 892 m n.p.m.) – szczyt Mulhacen (12 km; 3 479 m n.p.m.)
Na powyższej mapie oznaczyliśmy punkty pośrednie – 2) schron La Campinuela oraz 3) największe jeziorko Siete Lagunas. Tutaj bezpośredni link do trasy Trevelez – Mulhacen.
Na szlak!
Z miasteczka wyruszyliśmy około 7:30. Na obrzeżach Trevelez weszliśmy na szlak PR-A 27, którym rozpoczęliśmy wędrówkę w kierunku Siete Lagunas. Ten odcinek ma długość 8 kilometrów, a do pokonania jest ponad 1300 metrów w pionie.
Podejścia rozłożone są jednak na raty, a trasa w początkach przebiegu trawersuje zboczami. Po drodze minęliśmy pasterskie kamienne schrony i kilka zrujnowanych budowli. Występowania bydła i innej zwierzyny nie stwierdzono.
Z upływem czasu dość sporo zyskaliśmy na wysokości i dotarliśmy do kamiennego schronu turystycznego – La Campinuela. Co ciekawe, tego typu niewielkich obiektów, w których można nocować lub skryć się podczas załamania pogody, w paśmie Sierra Nevada jest naprawdę sporo. Są one świetnym udogodnieniem dla tych, którzy planują kilkudniowy trekking po okolicy bez schodzenia do pobliskich miejscowości.
Schron posadowiony jest na wyraźnym wypłaszczeniu terenu. Dotarcie do niego zajęło nam prawie 2 godziny. Po krótkich oględzinach okolicy (red. oraz nieboskłonu) ruszyliśmy w dalszą drogę.
Wąska ścieżka wprowadziła nas do płytkiej górskiej doliny, którą spływa niewielki potok. Jego okolice wyróżniały się zieloną pokrywą roślinności, którą… chętnie wcinały krowy. Trochę tego bydła było!
Pokonaliśmy nieco bardziej stromy odcinek szlaku, by osiągnąć kolejne wypłaszczenie terenu. Chwilę później byliśmy już przy jednym z siedmiu jezior polodowcowych wchodzących w skład Siete Lagunas. W oddali pojawiły się trzytysięczniki wieńczące tę część pasma Sierra Nevada. W trasie byliśmy ponad 3 godziny.
Czasu było niewiele. W powietrzu cały czas wisiało widmo załamania pogody. Podjęliśmy decyzję, że musimy zawitać na „dachu” Hiszpanii i że zrobimy to w sposób sprawny i zdecydowany. Jedynym poważnym utrudnieniem było spore przewyższenie na stosunkowo krótkim odcinku trasy.
W tym miejscu warto podkreślić, że znakowany szlak PR-A 27 z Trevelez skończył się przy jeziorku. Dalej w kierunku Mulhacena wiedzie wąska ścieżka oznaczona kamiennymi wieżyczkami. Nawigacja nie wydawała się trudna, jednak pojawił się dodatkowy dreszczyk emocji.
Naładowani endorfinami dotarliśmy do punktu widokowego i złamaliśmy 3000 metrów n.p.m. Po prawej stronie otworzył nam się szerszy widok na ten fragment pasma Sierra Nevada.
Zauważyliśmy też kilka kolejnych jeziorek tworzących Sieta Lagunas, których z dołu nie było widać. Chwilę później po lewej stronie bardzo ładnie pokazały się zachodnie partie pasma, natomiast przed nami widoczny był już Mulhacen.
Licznik wysokości bił nad wyraz sprawnie! 3100-, 3200-, 3300-, 3400- i jakoś tak bez większego wysiłku wleciały finalne 3482- metry n.p.m. Na szczycie zameldowaliśmy się mniej więcej po godzinie od wyruszenia spod Siete Lagunas i niespełna 4,5 godziny od rozpoczęcia wędrówki.
Mulhacen nie jest jakoś szczególnie zagospodarowany. W jego obrębie znajduje się niewielka wieżyczka ułożona z kamieni. Nieco dalej kapliczka w formie skalnej groty, na której znajduje się słupek – najwyżej położony punkt.
W pobliżu jest jeszcze trochę murków ułożonych z kamienia, które mają chronić przed wiatrem. Widoki? Iście kosmiczne! Dopiero teraz mogliśmy podziwiać surowość krajobrazu w pełnej krasie. Właśnie tak wyobrażam sobie góry na jakiejś odległej planecie!
Do Trevelez wróciliśmy tą samą trasą. Rzadko nam się zdarza, jednak w przypadku tej wysokości i niestabilnej pogody była to słuszna decyzja. W miejscowości byliśmy po nieco ponad 3 godzinach marszu. Idealnie, bo w międzyczasie okolicę zaczęły otulać gęste chmury.
Czy to był najcięższy trekking w naszym życiu? Zdecydowanie nie! Było trochę nerwówki związanej z pogodą, która dzień wcześniej (i jak się później okazało dzień później także) była dość kapryśna. Było trochę przewyższenia do zrobienia i to właśnie metry w pionie mogą stanowić większe utrudnienie podczas wędrówki. Pod względem widokowym trasa ciekawa, urozmaicona. Co tu dużo pisać – polecam!
Trochę statystyki
Trasa na Mulhacen z Trevelez przez Siete Lagunas to trekking o długości około 12 kilometrów oraz około 2000 metrów przewyższenia dodatniego (podejść). W naszym przypadku trasa była nieco dłuższa, ponieważ dwukrotnie musieliśmy przejść jeszcze przez miejscowość.
Wejście na szczyt zajęło nam niespełna 4,5 godziny, zejście tą samą trasą nieco ponad 3 godziny. Szliśmy bez kijków, absolutnie na „lekko”. Tym samym blisko 30-kilometrowy trekking na najwyższy szczyt Hiszpanii i z powrotem oraz około 4000 metrów wszystkich przewyższeń pokonaliśmy w około 7,5 godziny plus trzy-cztery przerwy po 10 minut.
Informacje praktyczne
- Mulhacen to najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii. Wyższy jest tylko położony na Teneryfie (Wyspy Kanaryjskie) Pico del Teide
- Trasa na Mulhacen została przez nas zrealizowana we wrześniu. Temperatura powietrza w ciągu dnia była optymalna. Dopiero powyżej 3000 m założyliśmy dłuższe rękawy na górę
- Po drodze nie mijaliśmy żadnych studni/ cystern/ źródeł. Kawałek za schronem La Campinuela szlak przebiega wzdłuż niewielkiego górskiego potoku. We wrześniu płynął
- Mulhacen położony jest na terenie parku narodowego. Na jego terenie można rozbijać namiot, jednak biwakowanie możliwe jest jedynie od zmierzchu do świtu i od określonej wysokości n.p.m.
- Okolice miejscowości położonych poniżej szczytu Mulhacen wykorzystywane są do wypasu zwierząt. Bydła nie należy się bać. Niektóre szlaki przebiegają przez ogrodzone tereny zamykane na furtkę/ za pomocą pastucha. Pamiętajcie, aby nie pozostawić ich otwartych!
A jeżeli chcielibyście poczytać o innych ciekawych miejscach lub górskich trasach w różnych zakątkach Europy, właśnie tworzymy taką bazę. Tutaj się klika! 🙂
Co możesz jeszcze zrobić?
Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Przez ostatnią dekadę przeszedł w górach ponad 20 000 km. Twórca projektu Górskie Wyrypy. Od 2013 roku promuje imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie kilkadziesiąt startów w takich wydarzeniach. Sudety to jego mała ojczyzna. Je też lubi promować.