Mimo faktu, że na naszym krajowym podwórku mamy co raz większy wybór górskich maratonów pieszych, warto od czasu do czasu wyściubić nosa poza granice Polski. Sporo osób nie zdaje sobie sprawy z faktu, że kiedy u nas organizowano pierwsze górskie eventy o zabarwieniu długodystansowym, nasi południowi sąsiedzi obchodzili 10-te, 20-ste, a nawet 30-ste jubileusze swoich wydarzeń. Serio! Spośród wielu, wielu wydarzeń, wybraliśmy dla Was te sprawdzone, które organizowane są na terenach górskich. W dodatku wszystkie te imprezy odbywają się bardzo blisko granicy z Polską.
Przedstawiamy 3 czeskie imprezy długodystansowe w Sudetach, w których powinniście wziąć udział!
Jeszted, jako czeska duma narodowa, czyli najwyższy szczyt Grzbietu Jesztiedzko-Kozakowskiego
Ruprechticki Szpiczak. Góra z Genialnymi widokami
Wodospad Mumlawy w Karkonoszach. Największy wodospad Republiki Czeskiej!
Jesenická šedesátka (Jesionicka sześćdziesiątka)
Ponad 40 odbytych edycji upoważnia do określania Jesionickiej 60-tki mianem „klasyka”. Mimo wieloletniej tradycji i pięknej historii, impreza organizowana jest bez spiny i uczestnicy też jakby bardziej wyluzowani… W sumie, nie ma się co dziwić! Startujący pokonują trasę wytyczoną w pięknych okolicznościach Jesioników – wędrują przy rezerwatach, blisko Pradziada, przez wieloletnie bory i upstrzone skałkami szczyty. Jest trochę podejść, trochę widoków, po drodze czeskie boudy… i ten ciągły kontakt z naturą! Ogólnie bomba!
Acha – a co do uczestników, napinaczy jest mało, bo odrębnie (ale na tej samej trasie) startuje bieg, na którym mogą się wyszaleć wszystkie harpagany.
W skrócie
Parametry: trasa 60 km/ limit 14 h
Na trasie: 4 punkty kontrolne; 0 punktów żywieniowych
Wpisowe: 10 KC
Start/ meta; pasma: Jesenik; Jesioniki
Trasa: średnio trudna
Ogólne wrażenie: wow!
Krakonošova 55 (Karkonoska 55)
Pozostając w temacie klasyków, przenosimy się w Sudety Zachodnie, a dokładniej do wciśniętego u podnóża Karkonoszy czeskiego Vrchlabi. To właśnie tutaj od -uwaga!- ponad pół wieku, organizowana jest Karkonoska 100, a od jakiegoś czasu towarzysząca krótsza trasa – Karkonoska 55. Po drodze nie ma lekko i żeby zmieścić się w limicie czasowym, na trasie zamiast urządzać jasełka warto spiąć pośladki! Ale! Możliwość przemierzania Karkonoszy, będąc jednocześnie uczestnikiem pieszego maratonu, to niezwykłe -i coraz rzadsze- doznanie. Widoki są nie do pobicia – tu kosówka, tam Śnieżka, skałki, schroniska i rozlewająca się u podnóża pasma Kotlina Jeleniogórska. To jest to, co tygryski lubią najbardziej! Całość doznań podkręca czeska specyfika wydarzenia, a więc, m.in. chleb ze smalcem okraszony cebulką na PK oraz czeskie lokalne piwko na trasie. Zdarma!
Popełniając słów kilka na temat uczestników… w dużej mierze na podejściach są łatwym, zziajanym kąskiem do „łyknięcia”, jednak gdy teren tylko zaczyna się wypłaszczać odpalają łydy i zaczynają biec. W efekcie z tą samą ekipą można się mijać na trasie wiele, wiele razy.
W skrócie
Parametry: trasa 55 km/ limit 12h
Na trasie: 6 punktów kontrolnych/ 1 punkt żywieniowy
Wpisowe: 600 KC
Start/meta; pasma: Vrchlabi; Karkonosze
Trasa: średnio trudna z elementami trudnej
Ogólne wrażenie: jeśli nie pada… petarda!
Lužická padesátka (Łużycka Pięćdziesiątka)
Kontynuując naszą wędrówkę palcem po mapie, przesuńmy się jeszcze bardziej na zachód. Tak, da się jeszcze kawałek. Tym sposobem docieramy do mocno „pofalowanej” krainy z licznymi stożkami wybijającym się ponad przeciętność krajobrazu. Łużycka 50-tka -zapewne nie ze względu na swoje peryferyjne umiejscowienie, ale tak po prostu- różni się od wspomnianych już imprez długodystansowych. Można odnieść wrażenie, że czas tu się niejako zatrzymał, a wszędobylska sielskość rozleniwia nie tylko tubylców, ale i uczestników. Na trasie jest bardzo zielono za sprawą mijanych licznych łąk i lasów. Pachnie kwiatami. A na PK wbijają Ci do karty traktory i motylki. W mijanej wsi częstują jeszcze ciepłym drożdżowcem z rabarbarem, a na rynku jednego z miast oferują zimne piwo z bagażnika wysłużonej już Skody. Po naszym starcie w Ł50 wydarzenie podsumowaliśmy tak – jest to impreza długodystansowa służąca do odchamienia, rozluźnienia łydek i odstawienia cyferek na bok.
Co do ludzi – nie ma tu wspólnego startu, każdy wyrusza na trasę w dowolnym momencie podanego przedziału czasowego. Po drodze mijaliśmy głównie wytrawnych turystów. Biegaczy? Zero, chyba, że ktoś wystartował przed nami.
W skrócie
Parametry: trasa 50km
Na trasie: 3 punkty kontrolne/ 0 punktów żywieniowych
Wpisowe: 30 KC
Start/meta; pasma: Hradek nad Nisou; Góry Łużyckie
Trasa: raczej łatwa
Ogóle wrażenie: bardzo miło było 🙂
To by było na tyle. W momencie publikacji tego tekstu, prawdopodobnie limit miejsc na Karkonoską 55 będzie już wyczerpany. Ale! Na Jesionicką 60 oraz Łużycką 50 nie trzeba się wcześniej rejestrować. Rozważcie start w tych długodystansowych imprezach, bo naprawdę warto!
Znajdź na mapie 3 czeskie imprezy długodystansowe w Sudetach, w których powinniście wziąć udział:
Więcej górskich długodystansowych imprez dla piechurów znajdziecie w naszym kalendarzu!
[…] Zobacz też: 3 czeskie imprezy długodystansowe w Sudetach, w których powinniście wziąć udział! […]
[…] Zobacz też: 3 czeskie imprezy długodystansowe w Sudetach, w których powinniście wziąć udział! […]
[…] Zobacz też: 3 czeskie imprezy długodystansowe w Sudetach, w których powinniście wziąć udział! […]