Cristallo, to Masyw górski położony w Południowym Tyrolu, generalizując – w północno-wschodniej części Włoch. Miejsce to miało swój epizod w światowej kinematografii, kiedy to nad jedną z przepaści kręcono ujęcia do filmu „Na krawędzi” z S. Stalone w roli głównej. Mimo, że jesteśmy fanami dobrego kina, Cristallo odwiedziliśmy z zupełnie innego powodu. To właśnie tutaj wytyczona jest via ferrata Ivano Dibona – długa graniowa droga wysokogórska.
Zobacz też: Włochy || Dolomity: via ferrata Giovani Lipella w masywie Tofan
Aby rozpocząć przygodę „w skale” w Masywie Cristallo, trzeba pokonać wiele metrów w pionie. My zdecydowaliśmy się na tutejsze kolejki, dzięki którym zaoszczędziliśmy wiele czasu. Z parkingu przy restauracji Rio Gere wygodną kanapą osiągnęliśmy okolice schroniska Son Forcia (~2215 m). Tam, czekała nas przesiadka do… metalowych kapsułek z epoki!
Aby wejść do tego metalowego „jaja”, trzeba było się nieco natrudzić, ponieważ kolejka była w ciągłym ruchu. Tym samym, należało zająć odpowiednią pozycję i poczekać, aż „wagonik” nas minie, a następnie biec za nim i do niego wskoczyć. W przypadku, gdy w kapsule miały zasiąść dwie osoby, zabawy było jeszcze więcej.
Uwaga! Obecnie kolejka jest zamknięta do odwołania!
Podróż skorodowaną puszką, którą od kilkunastu lat pokrywano kolejnymi warstwami olejnicy dłużyła się niemiłosiernie. W momencie, kiedy zaczęły na nas padać promienie słońca, poczuliśmy się, jak ziarenka kukurydzy, które w genialny sposób przemienią się za moment w popcorn!
W końcu osiągnęliśmy schronisko G. Lorenzi. Z tego miejsca, można było ruszyć w prawo, na trudniejszą via ferratę Marino Bianchi na szczyt Cristallo di Mezzo. My, wybraliśmy „lewo”, rozpoczynając tym samym łatwiejszą, ale kilka razy dłuższą „żelazną drogę” – via ferrata Ivano Dibona. Trasa ta powstała w 1970 roku, bazując -a jakże!- na pozostałościach militarnej drogi z czasów I wojny światowej.
Ciekawostka
Jest to jedna z tych wyjątkowych „żelaznych dróg”, do czego przyczyniła się nie tak odległa historia masywu Cristallo. Pisząc w dużym skrócie – podczas I Wojny Światowej, w 1915 roku wojska austrjackie opuściły Cortinę d’Ampezzo. Wówczas oddziały włoskie zajęły miasto, a także sąsiadujące z nim masywy – Tofane oraz właśnie Cristallo. W wyniku licznych prac inżynierskich, powstał szereg sztolni, przekutych w skałach okien, ulokowanych -często na szczytach- stanowisk strzeleckich oraz pozostała infrastruktura militarna. Aby do tego wszystkiego dotrzeć, wytyczono specjalne drogi wspinaczkowe. Jedną z takich dawnych dróg jest współcześnie przystosowana dla ruchu turystycznego ferrata Ivano Dibona
Po sprawnym pokonaniu metalowej drabinki, sztucznie wykute w skale okno wyprowadziło nas przed Ponte Cristallo. To długi na 27 metrów, ponoć największy tego typu most linowy w Dolomitach. To właśnie tutaj kręcono sceny do „Na Krawędzi” z Sylvestrem Stalone. A raczej z jego dublerem, jak nie dublerem dublera.
Kolejne drabinki wyprowadziły nas na grań, na której mieliśmy mijankę z grupką tubylców. I byli to ostatni ludzie, jakich widzieliśmy tego dnia na szlaku. Kawałek dalej, część z nas zeszła z głównej trasy na odejście w kierunku szczytu Cristallino d’Ampezzo (3008 m). Jest to miejsce, w którym wielu odwiedzających zawrac z powrotem w kierunku kolejki. Warto wspomnieć o oszałamiającej panoramie 360 stopni, która się stąd rozpościera. O jej wyjątkowości stanowi choćby ilość szczytów, które można stąd dostrzec.
Mijając szczyt Cresta Bianca (2932 m) zaniepokoiły nas ciemne chmury, które dość szybko mocno zakłębiły się i jeszcze szybciej zakryły niebo nad nami. W akompaniamencie pierwszych kropel deszczu dotarliśmy do schronu turystycznego Buffa.
Ten kamienny, przyklejony do skalnej ściany budynek pochodzi z czasów I wojny światowej. W środku zastaliśmy stylowe drewniane krzesełka z wykrojonymi w oparciach serduszkami. Ubraliśmy kurtki, by rozpocząć niecierpliwe oczekiwanie. Całe szczęście, to były tylko przelotne opady, nie mniej musieliśmy poczekać jeszcze trochę, aby mocny wiatr osuszył nieco skały.
Dotarliśmy do miejsca, w którym ferrata wyraźnie zaczęła schodzić z metrów, prowadząc nas w dół wypełnionym piargiem żlebem. Po dłuższej chwili na skale pojawiła się czerwona strzałka z dopiskiem „Ospitale” skierowana w prawo.
Na dalszym odcinku ferrata Ivano Dibona przyjęła postać wysokogórskiego szlaku, zabezpieczonego stalowymi linami tylko w trudniejszych miejscach. Odóżeni wybitnymi krajobrazami dotarliśmy do szczytu Zurlon (2363 m ). Mniej więcej w tym miejscu kończy się ferrata.
Po zejściu z wysokości o kolejnych około 300 metrów, osiągnęliśmy szlak 203. Tą trasą dotarliśmy przed restaurację Ospitale w Val Felizon, gdzie czekały na nas od rana samochody.
Podsumowanie
Ivano Dibona, to długa ferrata graniowa, miejscami przybierająca postać oporęczowanego szlaku wysokogórskiego. Brakuje tu pionowych oraz „sztywnych” odcinków. Jeżeli chodzi o widoki, jest naprawdę godna polecenia, bo jak to na grani – widać zarówno to, co znajduje się z prawej, jak i lewej strony. Idąc od schroniska Lorenzi w kierunku Ospitale na całej trasię „schodzi się” z metrów, co ułatwia w sprawnym pokonywaniu ferraty.
Stan techniczny oporęczowania stoi tu na dobrym poziomie – jest kilka odcinków z poluzowanymi linami i kilka wyrwanych kotew. Dodatkowo, istnieje kilka miejsc, np. wąskich półek, gdzie zalega luźny materiał skalny i brakuje ubezpieczeń. Smak całej wyrypy wzbogaca pozostałość infrastruktury militarnej z czasów I wojny światowej. W przewodnikach ferrata Ivano Dibona uznawana jest za łatwą.
Praktyczne informacje
- via ferratę Ivano Dibona najlepiej pokonywać od strony schroniska Lorenzi w kierunku restauracji Ospitale. Przy takim rozwiązaniu trasę pokonuje się „w dół”.
- koszt wjazdu dwuetapową kolejką od restauracji Rio Gere do schroniska Lorenzi wynosił około 20 euro. UWAGA: Obecnie drugą część trasy, zamiast wjazdu kolejką z epoki, należy zastąpić trekkingiem po stromym, piargowym podłożu – może to zająć nawet 2h!
- warto wcześniej pomyśleć o kwestii komunikacji; w wariancie przejścia całej via ferraty, warto wcześniej zostawić samochód przy restauracji Ospitale (z Cortiny d,Ampezzo to około 20 minut jazdy), by następnie szlakiem 203 dojść do pośredniej stacji kolejki linowej do schroniska Lorenzi. Dzięki temu, po przejściu ferraty do samochodu będziemy mieli kilkukrotnie krótszą drogę
- schron turystyczny Buffa nadaje się do noclegu – szczelny dach i ściany, zamykane drzwi, drewniana podłoga, prycza
Fotografie: J.Gabryjaniak, P.O.Łepski
Wspaniały artykuł, jednak informacja że drewniany most występował w filmie „Na krawędzi” nie jest prawdą. Most był zbudowany na potrzeby filmu i owasze w Cortinie d’ampezzo, ale nieco dalej.. Napiszę o tym wkrótce na moim profilu na instagramie. Zapraszam @cristoph754
Dziękujemy za kolejną ciekawostkę! 🙂 Dasz wiarę, że taka informacja (jaką podaliśmy w tekście) jeszcze przed paroma laty znajdowała się w jednym z polskojęzycznych przewodników po okolicy Cortiny? 🙂
Nie dziwi mnie to 🙂 Dlatego odezwałem się w tym temacie:) Jest mi bliski ,bo szukam miejsc kręcenia moich ulubionych filmów i w kółko natrafiam na nieprawdziwe informacje. Autorzy przepisują stare błędy i frazesy, bo kogo obchodzi prawda 🙂 Jak wspomniałem wyżej zapraszam na instagram cristoph754 – przedstawiłem tam zdjęcia, gdzie znajdowały się…mosty..nie most:)) Pozdrawiam serdecznie.