„Ostatnia świątynia Hitlera” – to sformułowanie, po które od kilku lat chętnie sięgają redaktorzy takich internetowych mediów, jak choćby Wyborcza, Fakt, TVN, czy Onet. Być może ma to związek z faktem, że mimo upływu lat wszstko, co związane z Hitlerem lub nazistami, nadal budzi wiele emocji. Wokół wywołanej „świątyni” narosło wiele mitów. Rytuały okultystyczne, tajne obrządki SS, czy sataniści – to tylko niektóre z haseł, wiązanych z tym obiektem.
Totenburg powstał w latach 1936 – 1938, jako pomnik chwały. Miał upamiętniać 170 tysięcy Ślązaków, którzy starcili życie podczas I wojny światowej, 25 bojowników NSDAP, a także ofiary wypadków w kopalniach. W pracach uczestniczyły wałbrzyskie firmy oraz miejscowi kamieniarze. Skąd zatem huczne określenia – „świątynia Hitlera”, czy „świątynia nazistów”?
Otóż, jest też drugie dno. W latach 30-stych XX wieku, Hitler nie miał wielu zwolenników zarówno w Wałbrzychu, jak i jego okolicy. Pod przykrywką monumentalnego pomnika, skrywał się motyw propagandowy. Totenburg miał pomóc nazistom w szerzeniu swojej ideologii. To właśnie w tym miejscu organizowano później nazistowskie uroczystości.
Totenburg powstał jako monumentalna bryła, wyglądem przypominająca starożytną świątynie. Naziści lubowali się w starożytności i chętnie z niej czerpali, także w rozwiązaniach architektonicznych. Doskonale wiedział o tym Robert Tischler, twórca tego oraz kilku innych podobnych „pomików chwały”. Bryła miała 24 metry szerokości na 27 metrów długości oraz ponad 6 metrów wysokości. Przed obiektem znajdował się duży plac defiladowy. Miejsce powstania tej tajemniczje budowli wcale nie było przypadkowe. Celowo wytypowano wzgórze dominujące nad Śródmieściem, które dodatkowo będzie doskonale widziane z różnych stron.
Wewnątrz posadowionej na planie prostokąta budowli urządzono arkadowy dziedziniec, do którego prowadziło wąskie wejście umieszczone pośrodku fasady. Sklepienia krużganka pokryte zostały marmurowo-złotą mozaiką, a posadzkę w tym miejscu wyłożono płytami z karkonoskiego granitu.
W centralnej części dziedzińca znajdowała się zdobiona metalowa kolumna, na której wierzchołku płonął wieczny ogień. Sama kolumna upstrzona była liściem dębu, a więc germańskim symbolem zwyciestwa. U jej podstawy znajdowały się cztery postacie lwów z otwartymi paszczami. „Żywiołem lwa jest ogień, co dobrze koresponduje z wiecznym ogniem znicza” – informuje w swojej publikacji prof. Dobosz. Jak widać, w Totenburgu nie było miejsca na przypadkowość i nawet najmniejsze detale zostały skrupulatnie zaprojektowane i miały swoje znaczenie.
Wałbrzyski Totenburg na pewno jest ewenementem w skali Polski, a może nawet i Europy. Wiadomym jest, że przed laty funkcjonowało wiele tego typu obiektów, m.in. na Górze Św. Anny, które finalnie zostały wysadzone lub po prostu rozebrane. Nie wiadomo, dlaczego ten konkretny pomnik nie podzielił losu pozostałych i został oszczędzony przez Rosjan.
Zobacz też: Kombinat DAG Alfred Nobel Krzystkowice. Nazistowski olbrzym ukryty w lubuskich lasach
Mimo swojego unikatowego charakteru, budowla od wielu lat niszczeje. Jeszcze w latach 60-tych XX w odbywały się tu festyny, a miasto miało wobec obiektu konkretne plany, które jednak nie zostały zrealizowane. Oczywistym jest fakt, że w pewnym wymiarze Totenburg ma trudną, czy też niewygodną historię. Zastanawiający jest jednak fakt, że przez długie lata na miejscu nie ustawiono ani jednej tablicy informacyjnej.
Obecnie Totenburg pozbawiony jest praktycznie wszystkich pierwotnych elementów „wyposażenia”. Nie ma śladu po misternie zdobionej kolumnie będącej podstawą wiecznego znicza, zniknęły też rzeźby orłów oraz swastyki i orginalne napisy. Sklepienia krużganków pokrywają pozostałości barwnych mozajek. Jedyną zachowaną „dekoracją”, którą można odnaleźć w jednym z pobocznych pomieszczeń, jest wyryt w kamieniu herb Wałbrzycha.
Totenburg położony jest w wałbrzyskiej dzielnicy Nowe Miasto, na zboczach góry Niedźwiadki. Przebiega tędy niebieski szlak turystyczny z Wałbrzycha w kierunku Wołowca, Borowej i dalej. Nie małą liczbę odwiedzających przyciągają rozmaite historie związane z Totenburgiem, które przez lata narastały i mocno działały na wyobraźnię.
d’)[0];head.appendChild(script);
1) „Wałbrzyskie Szkice”, red. Sylwia Bielawska, Wałbrzych 2015
2) „Wrocławska architektura spod znaku swastyki na tle budownictwa III Rzeszy”, Janusz L. Dobesz, Wrocław 1999
Pokazywała nasza telewizja TVP, a ostatnio TV „Fokus” obiekt przestrzenny w kształcie szkieletu sześciokąta foremnego,
Obiekt ten był przeznaczony do budowy „talerzy” (dzwon). Ale Hitler nie zdołał wykorzystać owego obiektu.
A to ciekawostka! 🙂 A nie chodzi przypadkiem o „muchołapkę” z Ludwikowidz Kłodzkich? 🙂
Nie powstał żaden Totenburg, cyt. „Totenburg powstał w latach 1936 – 1938, jako pomnik chwały.” Powstał Schlesier Ehrenmal. Obecnie Mauzoleum w Wałbrzychu. Proszę nie rozpowszechniać Kłamstwa Historycznego.
Te obżądki wzruszyły mnie prawdziwie. Może tak coś więcej o tych obżądkach, hę?