W niespełna tydzień po Twardzielu Świętokrzyskim, postanowiliśmy wybrać się na wydarzenie Lužická padesátka – WYRYPĘ o nieco innym charakterze. Liczyliśmy na specyficzny, swojski klimat eventu, jaki zapamiętaliśmy z innych czeskich pochodów. Było swojsko! Jakże kameralnie! Wszystkim amatorom marszów oraz każdemu, kto w przeciągu sezonu napina łydę na imprezach o głośnych nazwach, polecamy właśnie tego rodzaju przedsięwzięcia. Ot, jako przerywnik, dla „odchamienia” chociażby…
Lužická padesátka w tym roku została zorganizowana już po raz 45. Miejscem startu oraz mety przejścia, był niewielki Hradek nad Nisou, położony w Górach Łużyckich na terenie Sudetów. Z miejscowości jest stosunkowo blisko (około 20 kilometrów) do większych i bardziej znanych miast, jak Bogatynia, Zittau, czy Liberec.
Organizatorzy określają charakter tej imprezy, jako „turistycky pochod”, a więc nic innego, jak turystyczne przejście/ maraton. Oznacza to dokładnie tyle, że impreza pozbawiona jest wszelkich pierwiastków, które pozwoliłyby nazwać ją profesjonalnym ultramaratonem dla gatunku z rodziny harpaganów. I to właśnie ten fakt nadaje eventowi niesamowitego uroku.
Sobota, 07.05.2016 r.
6:00, Hradek nad Nisou (Zakladna Skola)
Na starcie było nas czterech – Jacek, Robert, Szymon i Wojtek.
Po wpłaceniu opłaty startowej (30 KC), otrzymaliśmy mapki z opisem trasy oraz „kartę startową”, na której należało zbierać potwierdzenia z Punktów Kontrolnych. Próżno było szukać uczestników koczujących na linii startowej, gdyż tu po prostu nie ma czegoś takiego, jak start grupowy.
6:02, Hradek nad Nisou
Z centrum miasteczka ruszyliśmy w kierunku pierwszych wzniesień. Żółte znaki doprowadziły nas do zielonego szlaku pieszego, idąc którym zaliczyliśmy pierwsze ostrzejsze podejście na Sedlecky Spicak (544). Starając się osiągnąć równe tempo, minęliśmy znajdujące się poza trasą pochodu podejście do jednej z większych atrakcji okolicy, a więc punktu widokowego na Popowej Skale (565).
7:32, gdzieś w lesie
Pomiędzy kilometrami 8, a 10, znajdował się kilometr 9, na którym -zupełnie niechcący- zboczyliśmy z trasy. Idącym za nami tubylcom nie w głowach było zawrócenie nas, tak więc nadrobiliśmy kilkaset metrów. Żółta kartka dla tubylców.
8:02, Petrovice (PK 1)
Zmieniając szlak na czerwony, dotarliśmy do pierwszego Punktu Kontrolnego w Petrovicach. Na wieść, że jesteśmy z Polski, rozbawiona starsza pani odbiła na naszych kartach startowych pieczątkę z traktorem. Myślałem, że to taki żart, ale jak się później okazało, w swojską pieczątkę zaopatrzony był każdy PK. Czechy-śmiechy : )
UWAGA: W niewielkiej odległości za Petrovicami, po lewej stronie znajduje się Kocici studanka – miejsce, w którym można nabrać pitnej wody.
Zobacz też: TEST: Buty Salomon XA Pro 3D. Obuwie idealne na długi dystans?
8:45, na zboczach Hvozda
Hvozd (750), to szczyt graniczny, czesko-niemiecki. W pewnym momencie, na przecinającym jego zbocza szlaku niebieskim, zorganizowano punkt widokowy, z którego skonsumowaliśmy jedną z bardziej malowniczych panoram tego dnia. Warto przystanąć.
9:40, Antoninovo udoli (PK 2)
Antoninovo udoli, to miejsce położone na około 21,5 kilometrze, mniej więcej 1 kilometr za zabudową niewielkich Marenic. Smak przepysznego drożdżowca, którym poczęstowano nas na PK, pozostał na kubkach smakowych jeszcze przez parę kilometrów.
UWAGA: w Marenicach, tuż przy drodze, po lewej stronie, znajduje się niewielki lokal, w którym można podreperować stan prowiatu, czy napitku.
11:30, Lada v Podjestedi
Odcinek od PK 2 nie należał do najciekawszych. Najpierw przez pewien czas trawersowaliśmy Jezevci Vrch, którego strome zbocza przecinała nasza marszruta. Krótkie zejście wyprowadziło nas do Hermanic v Podjestedi. Przyjemny chłód, który zapewniał las, musieliśmy pozostawić za sobą. Wzamian otrzymaliśmy asfaltowe odcinki, które na zmianę przeplatały się z leśno-polnymi drogami. Na uwagę zasługuje zlokalizowany w Ladzie cmentarz ukrainski, mający swe początki w czasach I Wojny światowej.
12:05, Jablonne v Podjestedi (PK 3)
Już lekko podpieczeni dotarliśmy do miejscowości Jablonne v Podjestedi, gdzie na rynku znajdował się trzeci, a zarazem ostatni PK. „Voda zdarma, pivo 15 korun” – usłyszeliśmy od starszego pana, nadzorującego punkt. Jako, że był to przeszło 30 kilometr trasy, postanowiliśmy zrobić przerwę przy zimnym Svijanym : )
UWAGA: w miejscowości znajduje się kilka sklepów spożywczych, cukiernia oraz małe knajpko – restauracje. Można uzupełnić to i owo.
13:10, Zamek Lemberk
Po pokonaniu obsadzonej wiekowymi drzewami dawnej alei, dotarliśmy do zamku Lemberk. Obecna budowla znajduje się w miejscu średniowiecznej twierdzy strażniczej chroniącej szlaku handlowego z Czech do Żytawy.
14:00, Polesi
Kolejny odcinek asfaltową drogą zrekompensowała nam zacieniona leśna droga, którą dotarliśmy do malowniczo położonego Polesi. Zapach świeżo koszonej trawy i te czarno – białe drewniane domki – miód dla oczu. Spacerujący ze szklanicą piwa jegomość dał przyczynek do rozważań, jakoby w osadzie znajdowały się jakieś lokale gastronomiczne.
UWAGA: w Polesi znajdują się dwie restauracje. Obydwie poza trasą Ł50, na lewo od niebieskiego szlaku.
16:02, Hradek nad Nisou
Na mecie, po okazaniu karteczki z zebranymi pieczątkami z PK, otrzymaliśmy kiełbaski z horcicą. Była też możliwość kupienia kawy, herbaty oraz piwa. Wszystko w cenie do 15 koron. Otrzymaliśmy też symboliczne pamiątkowe dyplomy.
Całkowita długość trasy ŁUŻYCKIEJ PIĘĆDZIESIĄTKI wyniosła 53 kilometry. Możliwe, że te 3 dodatkowe kilometry, uzbierały się podczas gdy 2-3 krotnie zboczyliśmy z trasy. Przejście pętli wraz z krótkimi przerwami, zajęło nam 9 godzin i 20 minut (+plus około 30-minutowy popas w Jablonne v Podjestedi)
Około 20 pierwszych kilometrów trasy znajduje się w terenie zalesionym, gdzie rzeźba terenu jest urozmaicona, a panoramy cieszą oko. Podłoże to w 90 procentach runo i tłuczeń, którymi wyłożone są leśne ścieżki i drogi.
Kolejne kilometry, to duży udział dróg asfaltowych, od lokalnych, po te główne. Trasa często wiedzie odsłoniętymi terenami, gdzie przy bezchmurnej pogodzie słońce może dawać się we znaki.
Jeżeli chodzi o uczestników, ciężko określić, ilu ich było : ) Z naszych szacunków wynika, że w evencie (trasy 35 i 50 km) brało udział kilkadziesiąt osób, ale raczej poniżej 100. Pomijając frekwencję, Lužická padesátka, to wydarzenie godne polecania!
Zdjęcia: S.Gorczyca, J.Gabryjaniak, W.Wesołowski