Zimowe Sowie Dreptanie 2024 przeszło do historii. Stosunkowo nowa impreza dla piechurów odbyła się w sobotę 7 grudnia. To była już trzecia edycja wydarzenia i druga zimowa, jednak po raz pierwszy wędrowcy stanęli na starcie tak licznie! Zapraszamy na relację!
3. Sowie Dreptanie – szybki przegląd
Kiedy: 07.12.2024 r.
Arena: Góry Sowie, Sudety Środkowe, Polska
Dystans zmierzony: 35 km
Przewyższenia zmierzone: 1343 m
Uzyskany czas: 6:53, 6:25 marsz
Już od wczesnych godzin porannych na spowitych mrokiem uliczkach Walimia można było zauważyć niemałe poruszenie. Wszystko za sprawą zimowej edycji Sowiego Dreptania, które o godz. 7:00 wyruszyło spod lokalnego Centrum Sportu i Rekreacji.
Zadaniem uczestników było pokonanie trasy o długości 35 kilometrów w limicie czasowym wynoszącym 11 godzin. Pętla w całości została wytyczona na obszarze Gór Sowich. Jak dość szybko się okazało – okrytych białym puchem, zamglonych i kapkę przymarzniętych.
Zobacz też: Kurtka puchowa w góry. Jak wybrać? Na co zwrócić uwagę? Poradnik
Na trasę wyruszyliśmy punktualnie i… od razu z niej zeszliśmy. Uczestnicy marszu z pierwszego szeregu niczym konie pociągowe pociągnęły całą stawkę nie tą ścieżką, co trzeba. A że było ciemno i zimno, zanim ktokolwiek włączył nawigację, byliśmy już kilkaset metrów za daleko. Owczy pęd pełną gębą!
Dość szybko wróciliśmy na właściwe tory, by już kilka chwil później oswobodzić się z drzemiącej jeszcze zabudowy Walimia. No i się zaczęło! Pierwsze kilometry upłynęły nam pod znakiem „robienia” przewyższeń. Takie tam 400 metrów pionu na rozgrzewkę.
Im wyżej, tym bardziej biało. Po przejściu zboczami Małej Sowy (971 m n.p.m.) zeszliśmy pod nieczynne już schronisko turystyczne Sowa i dalej na obrzeża Sokolca. Tu rozpoczęliśmy kolejne dłuższe podejście – przy Lisich Skałkach pod Grabinę (945) i Koziołki (935).
Dość szybko zameldowaliśmy się na 14 kilometrze przy Przełęczy Jugowskiej. Jedni powiedzą punk kontrolny, inni – popas. Jak zwał, tak zwał, kremowa pomidorówka wleciała jak złoto! Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już przy „Zygmuntówce”.
Kilkadziesiąt minut później zdobyliśmy Kalenicę (964) z wieżą widokową skąpaną we mgle. Oszroniona konstrukcja, na równo z otaczającymi ją drzewami prezentowały się iście kosmicznie. Na Polance Bielawskiej zrobiliśmy mocny nawrót i jeszcze jakiś czas maszerowaliśmy z powrotem na Przełęcz Jugowską.
Przy kolejnej wizycie na punkcie kontrolnym przypomniało mi się hasło „Walim na Żądanie”… a że odrobina rozpusty podczas zimowego górskiego szlajanka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, to trochę się tam rozpuściliśmy przy jadle i napitku. Bardzo dobrze się tam nami zajęli, nie ma to tamto!
W dalszej części wędrówki Zimowe Sowie Dreptanie wprowadziło nas na Wielką Sowę (1015), gdzie jak zwykle było gwarnie i biesiadnie. Bez zbędnego przedłużania rozpoczęliśmy długie zejście do końcowej linii w Walimiu.
Na mecie zawitaliśmy w pierwszej dziesiątce uczestników, choć to akurat była kwestia absolutnie drugorzędna. Otrzymaliśmy medale, zjedliśmy pyszną grochóweczkę i trochę pogaworzyliśmy z innymi piechurami i organizatorami.
Zimowe Sowie Dreptanie 2024 oraz Góry Sowie -co tu dużo pisać- ugościli nas bardzo dobrze. Cała ekipa Stowarzyszenia „Walim na Żądanie”, organizatorów i wolontariuszy była bardzo pomocna i życzliwa, co przełożyło się na świetną atmosferę. A gdy dołożymy do tego dobrą organizację i zabielone górskie szczyty, otrzymamy idealnie spędzoną sobotę.
Co możesz jeszcze zrobić?
Turysta. Długodystansowiec. Eksplorator. Przez ostatnią dekadę przeszedł w górach ponad 20 000 km. Twórca projektu Górskie Wyrypy. Od 2013 roku promuje imprezy długodystansowe dla piechurów. Ma na koncie kilkadziesiąt startów w takich wydarzeniach. Sudety to jego mała ojczyzna. Je też lubi promować.