Tyrol Południowy, a więc przemalownicza kraina w północno-wschodniej części Włoch, to istna mekka dla uprawiających wspinaczkę skałkową. Również piechurzy nie mogą narzekać na ilość oraz jakość tutejszych tras trekkingowych. My, postanowiliśmy połączyć te dwie aktywności i przetestować tutejsze wysokogórskie ubezpieczone drogi. Naszym pierwszym wyborem była via ferrata Ettore Bovero prowadząca na szczyt Col Rosa (2166 m). Miało być gładko i przyjemnie, a… zresztą, sami zobaczcie!
Naszą bazą wypadową był Camping Olympia, znajdujący się na przedmieściach miejscowości Cortina d’Ampezzo. Miasteczko często nazywane jest „stolicą Dolomitów”. Przy Campingu znajduje się bezpłatny parking, na którym zostawiliśmy samochody. W jego bezpośrednim sąsiedztwie przebiega szlak, od którego zaczęliśmy wędrówkę.
Tutejsze szlaki oznaczane są numerami. Początkowo poruszaliśmy się szlakiem nr 417 wzdłuż rzeki Boite. Błękitny, miejscami lazurowy kolor wody, który widzicie na zdjęciu, to nie jakaś wtórna koloryzacja. Tak to wyglądało! Po przejściu mniej więcej kilometra, skręciliśmy w lewo na szlak nr 408.
Delikatnymi trawersami zaczęliśmy „łapać” wysokość. W ten sposób dotarliśmy do przełęczy Posporcora, która znajduje się na wysokości 1720 m n.p.m. Dalsz droga wiodła wąską kamienistą ścieżką wijącą się wśród gęstej kosówki. W ten sposób dotarliśmy do początku ubezpieczonej stalowymi linami via ferratty.
Via ferratta Ettore Bovero swoją nazwę wzięła od popularnego przewodnika-alpinisty. Zresztą, to w Dolomitach bardzo częste zjawisko. „Żelazną drogę” na szczyt Col Rosa wytyczono południowo-zachodnim filarem. Trasa uznawana jest za najkrótszą tego typu w Dolomitach, a co do jej trudności można odnaleźć sprzeczne informacje. Zależy, kto ocenia W większości jednak oceniana jest jako trudna.
Trudność via ferraty Ettore Bovero polega na tym, że większość trasy pokonuje się w pionie. Od momentu wpięcia się w linę, brakuje sztucznych ułatwień w postaci choćby klamer. W związku z tym, umiejętność wspinaczki skałkowej będzie tu nie lada atutem. Dodatkowym utrudnieniem może być fakt, że miejscami ekspozycja na trasie jest o-grom-na!
Trasę pokonywaliśmy w umiarkowanym tempie. Poza chwilowymi zawrotami głowy -raz to spowodowanymi ekspozycją, innym razem pięknymi widokami- nic niepokojącego się nie wydarzyło. Momentami zmienialiśmy kierunek naszej wspinaczki, poruszając się w poprzeg filaru skalnego na jego boczne partie. Szczególnie jeden taki trawers zapadł nam w pamieci, gdyż do jego pokonania można było wykorzystać wyłącznie czubki butów.
Ostatni fragment trasy nie był już tak wymagający. Nachylenie znacznie spadło i pojawiły się sztuczne ułatwienia w formie metalowych klamer. To właśnie takimi „schodami” pokonaliśmy podszczytowe skały, by osiągnąć szczyt Col Rosa (2166 m). Sam szczyt do najwyższych nie należy, jednak świadomość, w jaki sposób się na niego wdrapaliśmy, była naprawdę budująca. Taka trochę duma A widoki? Sami zobaczcie!
Ze szczytu Col Rosa widać całkiem sporo. Widzieliśmy rozciągniętą u podnóży masywów skalnych zabudowę Cortiny d’Ampezzo, potężne masywy Tofan i Cristallo oraz bliższy szczyt Pomagagnon. Tak naprawdę, widzieliśmy dziesiątki -dla nas bezimiennych- szczytów i poszarpanych grani.
Ciekawostkę stanowią sztolnie, wydrążone w skale dosłownie pod szczytem. To pozostałości umocnień z I Wojny Światowej, których w okolicy jest naprawdę sporo. W przypadku wędrówki ze śpiworem na plecach, miejsce to może posłużyć za prywatny apartament ze smacznym widokiem z „okna”.
Droga powrotna nie należy do najwygodniejszych, głównie za sprawą dużej ilości luźnego materiału skalnego pod nogą. Podczas zejścia ze szczytu w końcu przydały się kijki trekingowe. Zaczęliśmy schodzić szlakiem nr 447 w kierunku północnym, by w końcu osiągnąć trasę nr 417, którą dotarliśmy z powrotem na teren Campingu Olympia.
Zostań naszym Patronem i wspieraj rozwój portalu!
Podsumowanie
Via ferrata Ettore Bovero, to krótka, a zarazem męcząca trasa. Większość drogi przebiega szerokim skalnym filarem. Od momentu wpięcia się w stalową linę, praktycznie cały czas poruszamy się w pionie. Ekspozycja jest tu spora. Bywają miejsca, kiedy dookoła widać litą skałę, a dopiero gdzieś daleko w dole czubki świerków. Stan techniczny poręczówki stoi tu na dobrym poziomie. Lina na większości odcinków jest odpowiednio napięta, a kotwy -pomijając wyjątki- nieruchomo spoczywają w skale. Skała jest bogato urzeźbiona, dzięki czemu nawet nie mający doświadczenia we wspinaczce powinni sobie poradzić.
Praktyczne informacje
- Umiejętność wspinaczki znacznie ułatwi pokonanie via ferraty, jednak nie jest konieczna
- Via ferrata Ettore Bovero może być dobrą alternatywą podczas, gdy wyższe partie gór spowite są we mgle
- Kijki trekkingowe mogą okazać się pomocne podczas podejścia pod przełęcz Posporcora, a zwłaszcza w trakcie zejścia ze szczytu Col Rosa, gdzie znajduje się dużo luźnego materiału skalnego
- Zmotoryzowani mogą pozostawić samochód na bezpłatnym parkingu przy Campingu Olympia
- Przejście pętli camping Olympia – Przełęcz Posporcora – szczyt Col Rosa – camping Olympia, zajmuje około 4 do 5 godzin
- Pokonanie samej via ferraty zajmuje od 1- do 2 godzin, w zależności od tempa i umiejętności
- Opisywana ferrata sklasyfikowana jest w przewodnikach jako trudna
Klikanie w reklamy naprawdę pomaga! Dzięki temu możemy utrzymać nasz portal
Fotografie: J. Gabryjaniak
[…] Zobacz też: Włochy || Dolomity: via ferrata Ettore Bovero na szczyt Col Rosa […]