Tak już mamy, że co jakiś czas opuszczamy górskie okolice w celu doładowania adrenaliny w ramach urbexu. Eksploracja opuszczonych miejsc to z całą pewnością nie jest zajęcie dla każdego. Pewnym jest także, że by podłapać bakcyla, wystarczy jeden udany wypad w teren. Zanim wrócisz do domu, zaczniesz myśleć o tym, które miejsce odwiedzić następnym razem. Tym razem trafiliśmy w naprawdę wyjątkowe miejsce, jakim jest dawny szpital w Legnicy.
Jakiś czas temu postanowiliśmy odwiedzić kompleks poradzieckiego szpitala zlokalizowanego w Lasku Złotoryjskim na obrzeżach Legnicy. Skąd ten pomysł? Przede wszystkim niepowtarzalny klimat, związany ze specyfiką obiektu, jego ogrom, a także -już co raz rzadziej spotykane- poradzieckie relikty. Zespół znajdujących się tu budynków obejmuje powierzchnię 7 hektarów i obecnie pozostaje w rękach prywatnych. W skład kompleksu wchodzi główny budynek dawnego szpitala oraz otaczające go mniejsze budynki – kino, basen, kaplica, sklep, czy garaże. Całość ogrodzona murem z drutem kolczastym. Głównego wjazdu strzeże gruba, żeliwna brama przesuwna.
Obiekt powstał w latach 30-tych minionego wieku i pełnił funkcję wojskowego szpitala Wehrmachtu, do którego trafiali żołnierze walczący na różnych frontach. Po wojnie, szpital przejęła Armia Radziecka, tworząc w nim Centralny Szpital Północnej Grupy Wojsk.
Na początku największe wrażenie robi główny budynek szpitalny, którego rozmiary są naprawdę przytłaczające. Niespełna 250 metrów długości, trzy nie kończące się kondygnacje, poddasze i mroczne piwnice – jest po czym chodzić.
Obiekt posiadał ponad 600 miejsc dla pacjentów, nad którymi miała czuwać najlepsza kadra lekarska Związku Radzieckiego.
W budynku znajdowało się kilka oddziałów – psychiatrii, chirurgii, chorób zakaźnych i pediatrii. Dawne sale operacyjne można zlokalizować dzięki wyłożonym płytkami ścianom i wysięgnikom specjalnych lamp, które dawniej znajdowały się nad łóżkami operacyjnymi.
Z czasem, jak docieraliśmy do kolejnych pomieszczeń, już nie tylko ogrom budynku robił na nas wrażenie. Porozrzucane sprzęty, poradzieckie dokumenty i ogółem mówiąc, rzeczy ściśle związane z specyfiką obiektu, zaczęły oddziaływać na naszą wyobraźnię. Zgodnie stwierdziliśmy, że zastane obrazki byłyby w zupełności wystarczające do nakręcenia polskiej wersji horroru Grave Encounters.
Podczas eksploracji przemierzyliśmy wszystkie kondygnacje głównego budynku i zajrzeliśmy do 90% pomieszczeń tam zawartych. Przeważająca większość z nich to sanitariaty i dawne pokoje pacjentów.
Aby zobaczyć coś więcej, niż puste pomieszczenia, w ciągnących się w nieskończoność korytarzach trzeba otworzyć każde drzwi. Można powiedzieć, że na każde piętro przypada dosłownie kilka sal, czy pokoi wartych uwagi. I to właśnie ich poszukiwanie jest właściwym sensem eksploracji.
Jednym z miejsc, które na dłużej pozostaną w pamięci jest dawna kaplica. Urządzono w niej prosektorium, z którego co prawda skradziono łóżko do sekcji zwłok, jednak o przeznaczeniu pomieszczenia zawiadamia specjalistyczna lampa, nadając mu niesamowitego klimatu. Tuż obok znajduje się dawna chłodnia na ciała.
Obecnie obiekt jest ogrodzony. Na jego terenie przebywa cieć, który ma do dyspozycji 2-3 wściekle ujadające psy na łańcuchach. Aby nie zapewnić sobie dodatkowej atrakcji, sugerujemy, by do obiektu nie wdzierać się na dziko. Zawsze można się jakoś dogadać, zwłaszcza gdy w kieszeni brzęczy kilka monet : )