Łysocina (1188) i Grzbiet Lasocki w Karkonoszach

Karkonosze podzielone są na trzy popularne części i jedną mniej znaną. Każdy z karkonoskich grzbietów ma odmienny charakter i wyraźnie odznacza się w terenie. Dziś chciałbym wziąć na widelec niszowy Grzbiet Lasocki wraz z jego najwyższą kulminacją, którą jest Łysocina. W dalszym tekście przedstawię – moim zdaniem – najbardziej optymalną trasę na wspomniany szczyt. Jeżeli spodziewasz się, że będzie to wędrówka brukowaną aleją, której destynacją jest talerz ze schabowym i frytkami w jednym z karkonoskich schronisk, od razu powiem, że NIE.

 Grzbiet Lasocki, w przeciwieństwie do pozostałych grzbietów, ma położenie południkowe, co oznacza, że na mapie prezentuje się „pionowo”. To, co dla jednych będzie jego głównym walorem, inni uznają za spory mankament. Otóż, w porównaniu do KOMERCYJNEJ części Karkonoszy, zagospodarowanie turystyczne jest tutaj bardzo słabo rozwinięte. Gdybyście zechcieli sięgnąć po publikacje, choćby Karkonoskiego Parku Narodowego, dowiedzielibyście się, że Grzbiet Lasocki jest najlepiej zachowaną pod względem ekologicznym częścią Karkonoszy. I tyle tytułem wstępu. Resztę przeczytacie w przewodniku tudzież w internetach. Ja przejdę do meritum.

Trasa, którą chcę zaproponować, przeznaczona jest dla KONESERÓW PANORAM. Najbardziej nadaje się na pogodne dni, kiedy mamy dobrą widoczność. Jej głównym atutem są wspaniałe walory widokowe. Nie jest wymagająca. Nie jest długa.

Zacznijmy z Przełęczy Okraj, skąd niebieskim szlakiem kierujemy się w dół, początkowo idąc asfaltem. Mniej więcej po kwadransie marszu, skręcamy za znakami w prawo. Po opuszczeniu lasu, za naszymi plecami otworzy się panorama na Góry Kaczawskie – od Stromca na zachodzie, po Połom i Miłek na wschodzie. Na bliższym planie widać Rudawy Janowickie. Gdy miniemy wzniesienie po naszej lewej stronie, panorama będzie jeszcze smaczniejsza. Na pierwszym planie Rudawy Janowickie oraz Jezioro Bukowskie i zaraz za nim Góry Krucze. Na dalszych i jeszcze dalszych planach, od strony lewej widać Trójgarb i Chełmiec, a pomiędzy nimi Masyw Ślęży; Góry Wałbrzyskie i Kamienne; Góry Sowie, oczywiście z Wielką Sową. Gdy się dobrze przypatrzymy, po prawej stronie na horyzoncie dostrzeżemy Czarną Górę i obłą sylwetkę Śnieżnika.

 

Idąc dalej, dotrzemy do Rozdroża pod Łysociną. Znajduje się tu wiata turystyczna oraz miejsce do palenia ogniska.
Zmieniamy szlak na żółty, by po mniej więcej kwadransie dotrzeć na szczyt Łysociny (1188 m n.p.m.) Nie ma tu nic ciekawego, a o tym, że znajdujemy się na szczycie, informują nas dwa kamienne słupki. Szeroką panoramę zakłócają pojedyncze świerki.
Znajdujemy się na zielonym, granicznym szlaku, którym dotrzemy do Przełęczy Okraj.

Dlaczego podczas zdobywania Łysociny warto wybrać zaproponowaną trasę?
– idąc zielonym (granicznym) szlakiem od strony Przełęczy Okraj, co prawda po prawej stronie otwiera nam się widok na Śnieżkę, jej okolicę i Grzbiet Kowarski, jednak brak jest szerszych panoram;
– idąc zielonym (granicznym) szlakiem od strony Czepiela (901 m n.p.m.), poruszamy się głównie lasem, szlak wiedzie prawie cały czas ku górze, a jego odcinek przed szczytem Łysociny, to mieszanka błota, kamieni i wody;
– idąc od strony Jarkowic (szlak czerwony, do granicznego szlaku zielonego i dalej nim) robi się około 700 metrów przewyższenia na stosunkowo krótkim odcinku, lasem, bez widoków; dalej j/w;

Idąc od strony Jarkowic, polecam żółty szlak, z którego roztacza się kilka ciekawych panoram na pasma Sudetów Środkowych, jak i na sam Grzbiet Lasocki.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
~Regina Ostrowska
~Regina Ostrowska
7 lat temu

Dzięki za opis. O Łysocinie najwięcej znalazłam u was. Wybieram się i szukam informacji.
Poszperałam przy okazji na waszej stronie. Super. Maraton z Prudnika na Pradziada wpadł mi w oko i bardzo żałuję że to już nie dla mnie. Pozdrawiam.
Udanej zabawy.
Regina Ostrowska